Prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, narkotyków czy innych używek nigdy nie było i nigdy nie będzie dozwolone. Jest jednak grupa osób, która niewiele robi sobie z przepisów prawa, jak i potencjalnego zagrożenia jakie się niesie w tego typu przypadkach. Do tej grupy należy ten kierowca – i warto tutaj wspomnieć o jego koledze na fotelu obok.
Naćpany kierowca za kółkiem
Oboje zakończyli swoją przejażdżkę na latarni, w którą wjechali samochodem. Tutaj mieli jednak dużo szczęścia, bowiem albo nie zdążyli rozwinąć większej prędkości albo ostatnie szare komórki pozwoliły im w miarę wyhamować ”na czas”.
Do zniszczenia oświetlenia miejskiego jednak doszło. Tak samo jak i do znaczącego uszkodzenia przodu SUVa, którym podróżowali. Patrząc na twarze obu mężczyzn widać po nich, że wciąż jeszcze nie wrócili z podróży, w którą się wybrali – oczywiście tej mowa o tej drugiej.
Kierowca w pewnym momencie dostał jednak olśnienia i postanowił, że wyratuje całą sytuację. Wysiadł z auta i postanowił go wypchać na drogę. Nie powinien nikt tutaj mieć wątpliwości, że kolejnym krokiem było zapewne odpalenie silnika.
Nieodpowiedzialność pierwsza klasa
Choć wszystko wygląda dość śmiesznie, to nikt nie powinien mieć wątpliwości, że tak nie jest. Sytuacja choć wygląda dość kabaretowo, to jednak wiąże się z ogromnymi konsekwencjami. Nie wspominając już o tym, że zamiast latarni mężczyzna mógł wjechać w przystanek autobusowy pełen ludzi.