Wyobraźcie sobie, że budzie się pewnego dnia, a wasze życie zmienia się nie do poznania. Takie właśnie zaskoczenie spotkało kierowców jeżdżących na LPG, którzy dostali rykoszetem przez system reformacji. Choć zawsze stali oni spokojnie z boku, to jednak wpadli pod pióro zmian przepisów prawa.
Czym wam zawiniło to LPG?!
Projekt zmiany ustawy o elektromobilnosci i paliwach alternatywnych ma zakładać, że auta z LPG będą traktowane jako te wysoko emisyjne. Początkowo w ogóle nie zakładano takiego ruchu, jednakże bardzo szybko zmienione tutaj zdanie. Pytanie tylko co jest prawdziwym tego powodem, bowiem na pewno nie chodzi tutaj o zatruwanie środowiska.
Samochody z instalacją LPG posiadają normy, które odpowiadają tym wyznaczonym przez Unię Europejską. Jaki zatem jest sens stawiania nowych pojazdów na gaz w szeregu z tymi starami, które mają identyczne paliwo? Bo przecież diesel czy benzyniaki da się w łatwy sposób poddać danym kategoriom.
A przecież nawet Unia Europejska mówi o gazie jako paliwie alternatywnym, które przyczynia się do zmniejszenia emisji spalin. Wystarczy po prostu doprecyzowanie w ustawie pewnych rzeczy i kłopot dla setek tysięcy kierowców znika. Wystarczy wyznaczyć odpowiednie kryteria jak np. uzależnione od wieku lub po prostu normy emisji spalin.
Trwa walka o wizerunek
Nikt nie składa broni i są środowiska, które walczą o dobre imię LPG. Niewątpliwie stawianie gazu obok diesla, to kategoryczny błąd, który może zostać źle odebrany przez wiele osób. Nie brakuje głosów, że tym krokiem chce się zniechęcić kolejne osoby do taniego jeżdżenia.
W końcu skoro benzyna i olej napędowy są tak obładowane podatkami, to lepiej, aby kierowcy wlewali takie paliwo. Na szczęście jednak gaz mimo wszystko w Polsce ma się dobrze i szybko to się nie zmieni.