Kiedy mówimy niektórym mechanikom o objawach jakie towarzyszyły danej awarii możemy usłyszeć w odpowiedzi, że będzie to turbosprężarka. Nie zawsze może to być jednak prawda i z tego powodu możemy być naciągnięci na niepotrzebne koszty. A te w przypadku silnika typu diesel jak każdy wie nie są małe, gdy mowa o poważnych elementach.
Signal prezentuje nową kryptowalutę – MobileCoin
Nie daj się wprowadzić w maliny
Nieuczciwi mechanicy doskonale wiedzą, że objawy awarii turbosprężarki mogą być identyczne z innymi, mniej poważnymi awariami. Dlatego nigdy nie można zbyt pochopnie wierzyć w to, że to właśnie turbo w naszym aucie zostało uszkodzone. Lepiej tego typu rzecz skonsultować z naprawdę dobrym i pewnym warsztatem.
Trzeba mieć na uwadze, że turbosprężarka de facto to rzecz… która nie powinna się psuć. Kierowca musi naprawdę bardzo mocno się postarać, aby doprowadzić ten element do uszkodzenia. Chyba, że faktycznie już na taśmie produkcyjnej trafiło się na ”wadliwy” element, który z czasem w końcu zawiódł.
Mówi się, że czarny gęsty dym z rury wydechowej oznacza uszkodzenia naszego turbo i diesel już nie pracuje tak jak powinien. Wtedy też można poczuć specyficzny zapach spalonego oleju. Prawda jednak jest taka, że takie same objawy daje m.in. uszkodzenie uszczelki pod głowicą, zużyte pierścienie czy dolna część silnika – w przypadku silnika benzynowego. W dieslu może oznaczać natomiast awarię układu wtryskowego, który w następstwie zacznie dostarczać do silnika po prostu niewłaściwą mieszankę.
Diesel się nie psuje?
Wymiana turbosprężarki mało kogo będzie cieszyła, jeżeli wcześniejsza awaria pozostanie po nieudanej diagnozie. Nie warto zatem sugerować się samym dymem, bo największym objawem uszkodzenia turbo w pojeździe z reguły jest zawsze dźwięk.
Ten metaliczny dźwięk ciężko pomylić z czymś innym, zwłaszcza gdy czujemy, że moc silnika nie jest taka jak powinna być przy większych prędkościach. Wtedy możemy mieć pewność, że turbosprężarka uległa awarii i wymaga wymiany. W innym przypadku lepiej się upewnić.