Tak mrożących scen z udziałem samochodów nie ogląda się zbyt często nawet w kinach. To, co przeżył ten kierowca to po prostu horror, jaki rozegrał się w pierwszej osobie. Mężczyzna prowadzący samochód w amerykańskim stanie Wisconsin jadąc wiaduktem, najechał na zaspę śnieżną. Konsekwencje tego były ogromne.
Dramat. Kierowca spadł z ponad 20 metrów
Prędkość, położenie i wszystkie inne siły fizyki zadziałały tak, że samochód wyleciał w powietrze i przeleciał przez barierkę. Samochód zleciał w dół 21 metrów niżej, gdzie prowadziła inna z dróg, a sam pojazd upadł na dach. Na ratunek od razu rzucili się inni kierowcy.
Widząc taki obraz w głowie od razu pojawia się najgorsze. Tutaj akurat choć wszystko wyglądało bardzo dramatycznie, to jednak kierowca przeżył. Ba! Nawet nic poważnego mu się nie stało, a do szpitala został przewieziony profilaktycznie. Aż nie chce się wierzyć, patrząc na przebieg tego zdarzenia.
Służby porządkowe od razu wyruszył na wiadukty, aby pozbyć się zalegającego śniegu i sprawić, żeby jezdnia była bezpieczna. Niewątpliwie historia ta uczy, że w tego typu miejscach nie ma też co za bardzo szarżować z prędkością. Nawet jeżeli wydaje się nam ona odpowiednia.