Nie wszyscy zapewne zwrócili uwagę na to, że już od dobrych kilku tygodni karetki poruszają się praktycznie zawsze mając włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Wiele osób może na to narzekać, lecz nie dzieje się to bez przyczyny.
Mniejszy ruch sprawia, że karetki mają znacznie łatwiej przedostawać się z punktu A do punktu B. Nie zmienia to jednak faktu, że obecny system pracy wygląda obecnie zupełnie inaczej, niż przed rozpoczęciem pandemii koronawirusa w Polsce.
Wbrew pozorom jazda na sygnale nawet przy teoretycznie w miarę pustej drodze może okazać się wymagająca. Wszystko ze względów bezpieczeństwa na drodze. Chodzi tutaj o fakt, że ratownicy jeżdżą do osób potencjalnie zarażonych koronawirusem w kombinezonach ochronnych, a te w znacznym stopniu ograniczają widoczność.
Karetki z ograniczoną widocznością
Sygnał dźwiękowy wymusza na innych uczestnikach ruchu ostrożność, aby nie doprowadzić do nawet najmniejszej zbędnej kolizji. Karetki pogotowia w tym ciężkim okresie są niezbędne i utrata każdej znacząco komplikuje sytuację danej placówki.
Co jednak najistotniejsze i o co sami apelują kierowcy karetek – prowadzenie karetek w pełnym kombinezonie zabezpieczającym jest abstrakcją. Kierowcy m.in. przez gogle mają znacząco utrudnioną widoczność i ciężko nawet szybko ”rzucać okiem” na boczne lusterka. Z tego też względu słychać liczne apele, aby przepuszczać karetki nawet w prozaicznie prostych sytuacjach.
W tym wszystkim nie brakuje również głosów, że sygnały dźwiękowe mają pokazać i przypomnieć, w jak ciężkim okresie obecnie funkcjonujemy.