Zasada wydaje się dość prosta – jeżeli ktoś daje pieniądze, trzeba je brać. Problem pojawia się jednak, gdy te pieniądze wydamy na zakup czegoś, co może wydawać się na tę chwilę wciąż mało potrzebne. A takie wrażenie można odnieść patrząc na dopłaty do samochodów elektrycznych. Wiele osób uważa posiadanie takiego auta za problem.
Przywileje? Podziękuje!
W Polsce jak na razie kusi się klientów kupowaniem aut elektrycznych szeregiem przywilejów. To coś na zasadzie, jakby kazali komuś chodzić nieustannie po drodze sypanej cukierkami, konfetti i wszystkim innym co kolorowe oraz słodkie. Zamysł oczywiście jest dobry, lecz nie tędy droga.
KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN
Kierowcy, chcąc kupić samochód elektryczny nie patrzą na to, czy np. będą mogli jechać buspasem, czy parkować za darmo. Priorytety w tego typu pojazdach pozostają bardzo proste – zasięg przejechanych kilometrów oraz łatwy dostęp do ładowania. O ile pierwsza kwestia pozostaje jeszcze kwestią bardziej finansową, to druga już mniej.
Można rzecz jasna kupić samochód, który będzie miał podobny zasięg do jednego tankowania baku paliwa. Tyle tylko, że za takie auto zapłacimy dużo więcej. Inna kwestia, że wówczas temat dopłaty jest niemożliwy. A nawet gdyby był, kwota pozostanie kroplą w morzu.
Jest także możliwość ładowania auta w domu, ale to też kwestia kolejnej inwestycji i prawdę powiedziawszy mało kogo na to stać. A nawet stać, to wciąż nam jako społeczeństwu łatwiej tankować paliwo. Z przyzwyczajeniami nie tak łatwo wygrać, jak i z rozrzutnością wydawania pieniędzy przez wszystkich.
Wchodzą dopłaty
Za około miesiąc powinniśmy wiedzieć coś więcej na temat rządowych dopłat do elektryków. Ostatni program okazał się kompletną klapą! Wnioski złożyło w całej Polsce około 400 osób, a mogli liczyć na maksymalnie niecałe 19 tys. zł i nie więcej niż 15 proc. ceny samochodu.
Limit samochodów do wyboru ograniczył się zatem zaledwie do kilku modeli. I ciężko było znaleźć coś ciekawego, a już na pewno nie topowego. Narzucone punkty programu praktycznie zniechęcały za zakupu takiego auta, niż – wedle planów – budziły zainteresowanie.