Piłkarze Benfiki Lizbona bezbramkowo zremisowali na własnym obiekcie z Tondelą, zajmującą odległe miejsce w tabeli. Był to trzeci remis z rzędu i niewykorzystana szansa na przegonienie punktami FC Porto, które wcześniej przegrało swój mecz.
Portugalska liga choć jest mniej popularna w Europie, to jednak ma kilka znaczących drużyn na Startym Kontynencie. Rywalizacja między nimi na krajowym podwórku zawsze budzi emocje, a spotkania między takimi zespołami jak Benfica z Porto, to szlagier który każdy powinien zobaczyć.
O tym jaka presja ciąży na walce o mistrzostwo kraju pokazują sceny spod ośrodka treningowego Benfiki. Gdy piłkarze wracali ze zremisowanego meczu, ich autokar został zaatakowany przez pseudokibiców. W stronę zawodników poleciały kamienie i inne przedmioty. Ranne zostały dwie osoby.
Sou Portista, mas o que aconteceu no Benfica é uma vergonha para o nosso país. Acho que as pessoas levam o gosto por um clube demasiado a sério.
Vamos pôr o futebol português melhor, mesmo que seja uma missão impossível.#Benfica #benficaTondela pic.twitter.com/1T5bBcJEJo— StellaPolaris13
(@SPolaris13) June 4, 2020
Jednym z nich jest Julian Weigl, który przeżył już podobną sytuację kilka lat temu. Wówczas jako piłkarz Borussii Dortmund przeżył wybuch bomby, która została podłożona na trasie autokaru przed ćwierćfinałowym meczem Ligi Mistrzów z AS Monaco. Władze klubu poinformowały, że Niemiec był w szoku po tym co się wydarzyło. Andrija Zivkovica odniósł poważniejsze obrażenia, ale nie na tyle, aby miał pozostać w szpitalu.
„Benfica Lizbona wyraża ubolewanie i potępia przestępstwo, którego ofiarami byli piłkarze wracający do ośrodka treningowego po meczu z Tondelą. Klub gwarantuje pełną współpracę z władzami, które wzywa do dołożenia wszelkich starań, by zidentyfikować osoby odpowiedzialne za ten kryminalny akt” – czytamy w oświadczeniu Benfiki.