W jednej z miejscowości powiatu tatrzańskiego policjanci z Zakopanego zatrzymali samochód, za którego kierownicą zasiadał 11-letni chłopiec. Jeździł on po osiedlu ze swoim 8-letnim bratem, a wszystko odbywało się za zgodą ich matki.
Funkcjonariusze zauważyli przed sobą niepewnie jadący samochód, a w dodatku nie byli w stanie dostrzec kierowcy. Postanowili zatrzymać kierowcę włączając syngłay, a chłopiec z dużymi problemami ostatecznie utknął na poboczu.
Policjanci przecierali oczy ze zdumienia, kiedy zobaczyli kto siedzi w samochodzie. Szybko na miejscu zjawiła się 43-letnia matka dzieci, która oświadczyła, iż syn uczy się jeździć. W dodatku – jak zapewniała – tak naprawdę umie już jeździć i nic złego się nie wydarzyło.
Wedle polskiego prawa policja jedyne co mogła to ukarała matkę mandatem. Policja oceni czy doszło nie doszło czasem do naruszenia kodeksu karnego tj. narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia dzieci i przypadkowych postronnych osób. O sprawie został powiadomiony również Sąd Rodzinny w Zakopanem.