WRC Motorsport&Beyond

Polscy dilerzy narkotyków kochają car-sharing i chętnie z niego korzystają. W razie policyjnej kontroli mogą powiedzieć, że to nie ich dragi

W ostatnich latach w sferze usług zmieniło się bardzo wiele. Od dawien dawna nie trzeba nawet wychodzić z domu, aby zrobić zakupy czy zjeść posiłek przygotowany przez restaurację. Praktycznie wszystko może zostać dowiezione bardzo szybko, przez wiele przedsiębiorstw oferujących usługi transportowe. Niestety, z tego dobrodziejstwa korzystają również dilerzy narkotyków.

Poczucie bezpieczeństwa w półświatku

Od kilku dobrych lat mamy w Polsce prawdziwy wysyp firm oraz osób, oferujących podobne dobra i usługi. Niestety, również te nielegalne. Ludzie zajmujący się na co dzień rozprowadzaniem narkotyków szczególnie upodobali sobie tzw. car-sharing, czyli wypożyczanie samochodów na minuty. Korzyści płynące z tego rozwiązania są dla nich ogromne, co też dilerzy bardzo doceniają.

W dzisiejszych czasach narkotyki zamówić można w równie prosty sposób, co pizzę. Jak podał portal noizz.pl, w największych miastach Polski dilerzy coraz częściej korzystają z samochodów na minuty, aby szybko dotrzeć do klienta. Dzieje się tak z dwóch podstawowych powodów.

fot. pl.freepik.com

Po pierwsze takie pojazdy rzadko zatrzymywane są przez policyjne patrole, bo z reguły nie  budzą większych podejrzeń. Po drugie tak jest po prostu szybciej, ponieważ są to w dużej mierze pojazdy elektryczne. Co za tym idzie – mogą poruszać się buspasami, a w Warszawie – również parkować za darmo.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt. Trudniący się nielegalnym procederem handlarz czuje się w takim aucie znacznie bezpieczniej, niż w samochodzie prywatnym czy taksówce. To oczywiście dlatego, że w razie wpadki szanse na obronę przed sądem są dużo większe. Zawsze można powiedzieć przecież „to nie moje auto i nie moje narkotyki” – zrzucając winę na poprzedniego wynajmującego.

źródło: noizz.pl