Stowarzyszenie przemysłu motoryzacyjnego (VDA) poinformowało, że przestaje organizować prestiżowe targi we Frankfurcie nad Menem. Miasto i jego aglomeracja z krótkimi przerwami były gospodarzem renomowanej wystawy od 1951 r.
W minionym roku wygasł ostatni kontrakt na organizację IAA (Internationale Automobil-Ausstellung) z władzami Frankfurtu nad Menem. Nie podano informacji dlaczego jedna z najważniejszych metropolii finansowych Niemiec idzie w odstawkę.
Nie jest jednak tajemnicą, że salony samochodowe przeżywają trudny okres. Coraz większa liczba producentów uważa, że koszty uczestnictwa nie są adekwatne do zwrotów marketingowych. Producenci wolą wykorzystywać inne platformy do reklamy pojazdów i przestali traktować motor showy jak obowiązek lub nawyk.
Dodatkowo nasilają się protesty ekologów. Te nie polegają już jedynie na okrzykach i banerach, ale także na dewastacji wystawianych premier. Wywoływana tym presja nie ułatwia decyzji o uczestnictwie, zwłaszcza dla wystawców mocnych samochodów spalinowych. Trzeba mieć na uwadze także to, że od ekologów obrywa się także autom elektrycznym, ponieważ proces ich produkcji lub wytwarzania dla nich energii wciąż jest daleki od uznania za „zielony” dla środowiska.
Jednak nie tylko producenci przestają odwiedzać targi, ale i ludzie. W 2019 r. odwiedzających było 550 tys., co jest poważnym spadkiem w stosunku do roku 2017 (810 tys.) czy 2015 (931 tys.). W nadchodzącej przyszłości targi będą musiały bardziej powalczyć o udział znanych marek i publiczności nowymi pomysłami. Ten trend już zaczął słynny salon samochodowy w Genewie.
Zarząd VDA podjął decyzję, że w 2020 r. impreza w ogóle się nie odbędzie. Koncept na kształt eventu na 2021 r. ma być zaprezentowany w nadchodzących tygodniach. Wśród miast, które trafiły do finałowej selekcji są Berlin, Monachium i Hamburg. Oprócz Frankfurtu nad Menem, wśród odrzuconych kandydatur znalazły się Hanower, Kolonia i Stuttgart.