WRC Motorsport&Beyond

Niesamowity brytyjski pojedynek w Lloret de Mar. McRae wygrywa w walce na żyletki

W naszych przygotowaniach do Rajdu Katalonii cofnijmy się na moment do roku 2000. Wtedy to impreza z bazą w Lloret de Mar odbyła się na przełomie marca i kwietnia. Niesamowitą walkę o zwycięstwo do samego końca toczyli ze sobą Colin McRae i Richard Burns.

Organizator Rallye Catalunya – Costa Brava zaplanował wtedy zaledwie piętnaście odcinków specjalnych, ale ich długość wyniosła ponad 383 kilometry. Impreza była oczywiście w całości asfaltowa. Co ciekawe, tylko w sobotę zawodnicy pokonywali aż 181 kilometrów, przy czym do przejechania mieli pięć oesów. Najdłuższa próba –  Gratallops – Escaladei, liczyła wtedy niemal 46 kilometrów.

fot. Petr Fitz

Lista zgłoszeń obecnie może wywoływać łzy w oczach. Wspominamy bowiem czasy, w których na liście zgłoszeń znalazło się 26 samochodów WRC wyprodukowanych przez 8 producentów – Mitsubishi, Subaru, Forda, Seata, Peugeota, Skodę, Toyotę i Hyundaia. A dalej Xsara Kit Car, 306 Maxi, Megane Maxi, Puma Kit Car, Clio Williams i dziesiątki różnych generacji N-kowych Lancerów. Co za czasy!

fot. Petr Fitz

Jeśli wam mało, to przypomnijmy sobie te nazwiska… Makinen, Loix, Burns, Kankkunen, McRae, Sainz, Auriol, Gardemeister, Delecour, Panizzi, Gronholm, Puras, Martin… mieliśmy do czynienia z mistrzostwami, w których w każdym rajdzie kandydatów do zwycięstwa było co najmniej siedmiu, albo i ośmiu.

fot. Petr Fitz

Sam Rajd Katalonii dostarczył wtedy kapitalnych emocji. Znakomicie pierwszy dzień otworzył Richard Burns, który po OS4 La Trona 2 miał już 24 sekundy przewagi nad Colinem McRae. Dwa ostatnie oesy dnia nieco zmieniły sytuację – słynny Szkot by już tylko 8 sekund z tyłu.

fot. Petr Fitz

Sobota rozpoczyna się od tąpnięcia. Na 46-kilometrowym OS7 Gratallops – Escaladei 1 McRae wchodzi na swoje wyżyny i Burnsa pokonuje o 18,7 s. Oes ósmy to już znakomite tempo podrażnionego Burnsa. Zawodnicy nieustannie wymieniają się ciosami i na koniec dnia prowadzenie McRae nad Burnsem wynosi tylko 4,3 s.

fot. Petr Fitz

Ostatni dzień rajdu znów rozpoczął się od mocnego uderzenia w wykonaniu McRae. Kierowca Focusa RS WRC pokonuje swojego rywala o 7,0 s, ale dostaje jednocześnie 10 sekund kary, co oznacza, że jego prowadzenie maleje do 1,3 s. Sytuacja zrobiła się nawet ciekawsza na OS13 Coll de Bracons 1. Tam bowiem Burns był lepszy od Szkota i różnica zmniejszyła się do 1,1 s.

fot. Petr Fitz

O wynikach imprezy zadecydował ostatecznie 37-kilometrowy OS14 St Julia – Arbucies 2. McRae udowodnił tam, że te maratońskie oesy znakomicie mu leżą i swojego rywala pokonał o 4,8 s. Ostatni test rajdu nie mógł już niczego zmienić, zresztą tam Burns i McRae wykręcili identyczny czas. W taki sposób zwycięstwo powędrowało do Colina, który przerwał tym samym serię dwóch wycofań z rzędu w Kenii i Portugalii.