Po likwidacji salonu samochodowego we Frankfurcie, najważniejszymi targami dla sektora motoryzacyjnego w Niemczech będzie wystawa w Monachium. Organizatorzy mogą spodziewać się zakłócenia eventu przez aktywistów klimatycznych. Okazuje się, że ci nie walczą już tylko z silnikami Diesla, ale nawet z autami elektrycznymi.
Do zakazu Diesla, zakaz elektryków?
Protesty aktywistów obserwowano już podczas ostatniej edycji salonu samochodowego we Frankfurcie w 2019 r. Organizatorzy targów chcieli zabezpieczyć się przed powtórką i nazwali je IAA Mobility 2021. Targi mobilności zaprezentują nie tylko najnowsze rozwiązania w kontekście samochodów, ale i urządzeń do transportu osobistego (np. hulajnóg). Ten manewr wraz ze sporym przyrostem wystawców z autami w pełni elektrycznymi nie sprawi jednak, że aktywiści zamilkną.
Działacze na rzecz ochrony środowiska planują zakłócić w przyszłym miesiącu monachijskie targi pod hasłem „#blockIAA – osłabij firmy samochodowe, chroń klimat”. „We wrześniu staniemy na drodze niszczycielskiego szaleństwa samochodowego” – zapowiadają aktywiści. Ich zdaniem samochody elektryczne nie są rozwiązaniem dla klimatu. „Niekontrolowanie zmierzamy w kierunku katastrofy klimatycznej. Nasze drogi zapychają coraz większe i grubsze samochody, zabierając powietrze, którym oddychamy i podgrzewając klimat” – czytamy w oświadczeniu.
Czego się domagają?
Skoro samochody zeroemisyjne już nie satysfakcjonują ekoaktywistów, to co? Działacze wzwyają do „radykalnego zwrotu w transporcie” i tworzenia miast wolnymi od jakichkolwiek samochodów. Ludzie mają przemieszczać się wyłącznie bezpłatnym transportem publicznym. Aktywiści chcą zatem mocno uderzyć w producentów samochodów, którzy pod przykrywką zeroemisyjności chcą utrzymać swój model biznesowy. To bardzo odważne postulaty i choć klimat wymaga zdecydowanej ochrony, to społeczne poparcie wycofania aut z miast jest mało realne.