Jak podało TVN Turbo, niedawno oddany do użytku fragment autostrady A1 wymaga już remontu. Za odwaloną fuszerkę nie zapłaci jednak wykonawca.
Chodzi o odcinek między Pyrzowicami a Częstochową. Kierowcy coraz częściej narzekają na pofałdowanie nawierzchni. Wypiętrzające się garby sprawiają, że zawieszenia samochodów muszą cały czas intensywnie pracować, co odbija się nie tylko na ich szybszym zużywaniu, ale i komforcie jazdy.
Dlaczego nowa autostrada wymaga remontu?
Do sprawy odniósł się rzecznik Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach. – Najprawdopodobniej te nierówności na nawierzchni są efektem tego, że materiał który został wbudowany w podbudowę uaktywnił się chemicznie – powiedział Marek Prusak z GDDKiA dla TVN Turbo.
Zbieg okoliczności sprawił, że defekt zaczął pojawiać się, gdy tylko minął okres gwarancyjny wykonawcy. Oznacza to, że za naprawę nawierzchni trzeba będzie zapłacić z pieniędzy podatników. – Będziemy musieli to naprawić w ramach bieżącego utrzymania, tak aby przeprowadzić to w sposób powodujący jak najmniejsze utrudnienia dla kierowców – oświadczyła GDDKiA.
Wszystko jest dobrze?
Urzędnicy sprawę załatwią tak, żeby było dobrze. Jednak boli fakt tego, iż nikt nie poniesie za to konsekwencji. W końcu najlżej wydaje się pieniądze z naszych kieszeni. W normalnej firmie pewnie ktoś by za „beknął”. Może nawet w ogóle by do tego nie doszło, bowiem projektem zajęłyby się kompetentne osoby. Strach pomyśleć, co będzie, gdy do użytku zostanie oddany odcinek z Tuszyna do Częstochowy.