Wyprodukowano ich w sumie 423 i wciąż stanowią święty graal zwłaszcza dla fanów rajdów. Subaru Impreza STi 22b z najmniejszym przebiegiem spośród istniejących egzemplarzy ma szansę zmienić właściciela.
Limitowana edycja była celebracją trzech z rzędu tytułów mistrza świata producentów w WRC. Marka spod znaku plejad wraz z tunerem Prodrive wypuściła wówczas drogową wersję swojej wyczynowej rajdówki w dwudrzwiowym nadwoziu sedan. Auto szybko stało się obiektem kultu, dlatego jedna z brytyjskich rodzin postanowiła kupić pojazd i… nim nie jeździć.
Była to inwestycja, która miała zwrócić się w przyszłości i najwyraźniej uznano, że to jest właśnie ten moment. Dealer Appreciating Classics z brytyjskiego Norkfolk wystawił samochód za dość odważną cenę aż 295 tys. funtów. W przeliczeniu na nasze to prawie półtora miliona złotych! To wybitnie dużo, zwłaszcza że naprawdę wymuskane egzemplarze zazwyczaj dostępne są za ok. milion zł mniej.
Dlaczego to Subaru Imrpeza STi 22b jest tak drogie?
Wynika to z faktu, że auto ma niemal zerowy przebieg jak na pojazdy z 1998 r. Licznik wskazuje tylko 271 mil, czyli 436 kilometrów. To wartość, z którą praktycznie auto było dostarczane po dotarciu 2,2-litrowego silnika turbo z kutymi tłokami (280 KM). Żaden egzemplarz na świecie nie może pochwalić się tak niskim zużyciem.
Czteronapędówka z krótką skrzynią zaliczyła tylko kilka krótkich wyjazdów po zakupie, a następnie była pieczołowicie przechowywana. Odpalano ją tylko regularnie dla sprawdzenia czy wszystko działa jak należy. W efekcie wciąż ma oryginalne opony Pirelli z nieprzetartym po 22 latach wytłoczeniem „P Zero”. Mało tego, w środku wciąż czuć świeży zapach nowości jak w 1998 r.!