Zamieszanie wokół mandatów dla kierowców, którzy chcieli umyć swoje pojazdy w Olsztynie, wymusiły zdecydowany kroki u właścicieli popularnych myjni samoobsługowych.
Od kilku dni trwa ostra dyskusja nad tym czy podczas ograniczenia przemieszczania się na czas pandemii wolno lub nie korzystać z myjni samochodowej. Oliwy do ognia dolała nawet policja publikując w tej kwestii 2 wykluczające się tweety.
W praktyce mycie pojazdów jest jak najbardziej dozwolone. Jednak przy ewentualnej kontroli policji ważny jest odpowiedni dobór słów. Jeśli powiemy funkcjonariuszowi, że jest to niezbędne ze względów bezpieczeństwa (musimy mieć czyste szyby, aby dojechać np. do apteki) oraz przepisów (można dostać mandat za brudny samochód, np. z nieczytelnymi tablicami).
Jednak kilku właścicieli myjni dodało nowy argument dla swoich klientów, dzięki któremu nawet najbardziej gorliwy policjant nie będzie miał podstaw do ukarania mandatem. Niektóre miejsca, gdzie samemu można umyć pojazd są komunikowane jako samoobsługowe punkty dezynfekcji pojazdów. Podczas epidemii dezynfekcja to podstawa!
Modyfikacjom ulegają już nie tylko szyldy, ale i opisy programów do mycia. Myjnia Ehrle z Katowic zachęca do korzystania z trybu „dezynfekcja”, wykorzystującego bezpieczny dla lakieru środek biobójczy. Z kolei łódzki Port CarWash udostępnia dla bezpieczeństwa jednorazowe rękawiczki i zachęca do używania maseczek.
Miejmy nadzieję, że temat mandatów za mycie samochodów został już definitywnie zakończony. Jednak ograniczenia ogłaszane przez rządzących są tak ogólnikowe, że sami policjanci mają problem z właściwą interpretacją tego, co jest, a co nie jest dozwolone.