Przykry finał miał niedawny zlot samochodowy w amerykańskim San Jose. Młody kierowca nowiutkiego BMW M3 nie wytrzymał z podniecenia i za bardzo chciał zaimponować publice. Skończyło się to kompromitującym driftem z tłustym przyłożeniem. Tata będzie zły.
Jak nie jeździć BMW M3
Paradoksalnie wypadki na zlotach dosyć często dzieją się już na zakończenie. To wtedy kierowcy próbują efektownie odjechać i zrobić trochę hałasu. Jednak brak umiejętności czasem prowadzi do wstydliwych wpadek jak ta w Kalifornii. Po tym jak zlot opuścił Nissan GT-R i McLaren 570S trochę szumu chciał zrobić nasz antybohater w BMW M3 (F80). Coś tu jednak poszło nie tak.
Na powyższym nagraniu można zobaczyć tylko skutek braku doświadczenia młodego kierowcy. Operator nie zdążył się obrócić, a M3-ka już szła grubym slajdem. Niekontrolowany „drift” zakończył się tak mocnym uderzeniem w krawężnik, że lewa strona auta uniosła się w powietrze. Przy takim przeciążeniu wystrzeliły także poduszki. Uszkodzenia może nie wymuszają kasacji, ale naprawa nie będzie tania.
Co tam się wydarzyło?
Nie widząc początku tego manewru można się tylko domyślać, co tu mogło się wydarzyć. Na asfalcie widać liście, które przy braku włączonych systemów asystujących mogły zdestabilizować auto. Nie wygląda to raczej na próbę driftowania, bowiem poślizg raczej kompletnie zaskoczył młodego kierowcę. Znamienne jest to, że autor tej wpadki po chwili zasłonił naklejony na szybie adres swojego instagrama (@kc.f80 nie dziękujcie). Wokół auta zebrało się mnóstwo gapiów i nie była to z pewnością wymarzona reklama jego kanału.
Ten kierowca Mustanga okazał się za głupi na robienie bączków. Śmieje się z niego cały internet