W miniony weekend doszło do żenującej wpadki amerykańskiego youtubera, który w spektakularny sposób zniszczył swój dorobek. Mężczyzna nie opanował swojego tuningowanego Dodge’a Chargera SRT 392 i potrącił grupę widzów na zlocie samochodowym. Mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia oraz z… internetu.
Moc V8 wymknęła mu się spod kontroli
Do wypadku doszło na zlocie w największym mieście stanu Teksas, Houston. Nieoficjalny zlot nie posiadał żadnych zabezpieczeń dla widzów, co szybko doprowadziło do nieprzyjemnej sytuacji. W pewnym momencie Dodge Charger SRT 392 został sfilmowany jak „pali gumę” wykorzystując moc prawie 500-konego silnika V8 Hemi o pojemności 6,4 litra. Nagle wszystko wymknęło się spod kontroli.
Gdy kierowca Chargera chciał odpuścić, jego mocarne auto wpadło w poślizg i wjechało w tłum. Doszło do potrącenia co najmniej jednej osoby, ale prawdopodobnie niezbyt groźnie. Sprawca miał na szybie nicki do swojego kanału na YouTube oraz Instagramie. Nie ma sensu jednak ich szukać, bowiem autor zawinął się z sieci tak jak z miejsca wypadku. To głupie zwłaszcza w obliczu wielu materiałów wideo.
Fura gwizda, lecz kierowca…
Całe zajście to przede wszystkim przestroga dla organizatorów nielegalnych zlotów. Brak zabezpieczeń może łatwo doprowadzić do tragedii. Zwłaszcza, gdy umiejętności uczestników nie idą w parze z ogromną mocą ich samochodów. To także ostrzeżenie dla tych, którzy nie szlifują swoich umiejętności, zanim zasiądą za kierownicą sportowego auta. Im większa moc, tym trudniej ją okiełznać nieprzeszkolonemu kierowcy. Warto o tym pamiętać.