Pandemia koronawirusa doprowadziła do wielu zawirowań w branży motoryzacyjnej. Jednym z nieoczekiwanych efektów jest radykalna zmiana dotycząca tablic rejestracyjnych. Okazuje się, że nie będą metalowe, a papierowe i ważne tylko 2 miesiące.
Papierowa rewolucja
Lockdowny dotknęły wiele gałęzi gospodarki, dlatego co jakiś czas słychać doniesienia o różnych niedoborach. W amerykańskim stanie Waszyngton kończą się metalowe tablice rejestracyjne. Wynika to ze spowolnionej produkcji stanowego Departamentu Więziennictwa. Brzmi dziwnie? W USA tablice rejestracyjne wyrabiają więźniowie, na czym mogą zarabiać kilkadziesiąt dolarów na godzinę.
Jednak ze względów bezpieczeństwa pandemia ograniczyła możliwość dorabiania przez więźniów. Konieczne było radykalne rozwiązanie, dlatego tamtejsze urzędy będą teraz wydawały papierowe tablice rejestracyjne. Trzeba będzie je eksponować w dokładnie taki sam sposób jak metalowe, ale zachowają ważność tylko przez 60 dni. Po tym czasie tablice z papieru trzeba będzie wymienić, być może już na metalowe.
Co dalej?
Od 31 lipca Departament Więziennictwa zwiększy personel pracujący przy nowych tablicach. Resztki zapasów materiału na metalowe tablice będą przekazywane priorytetowo dealerom samochodowym. Pozostali muszą zadowolić się papierowymi zamiennikami, do których kierowcy powinni zacząć się przyzwyczajać. Kto wie, czy nie zacznie to być inspiracja dla innych krajów lub koncernów. Wiele zależy od skali, ale w przypadku papierowych tablic można liczyć na duże oszczędności.