Polacy oszaleli na punkcie tego urządzenia! To nie jest kamerka. Dlaczego kierowcy mocują to na aucie?
Marcin Zabolski
Kierowcy w Polsce mają na rynku niezliczoną liczbę dodatkowych urządzeń, które ułatwiają życie podczas jazdy. W ostatnim czasie niezwykłą popularnością cieszą się małe, czarne pudełeczka, które mocuje się, np. kratki wlotu powietrza. Po co ludzie to robią? Doskonale wyjaśni to poniżej sam Maciej Wisławski, legenda polskiego motorsportu.
Urządzenie może przypominać kamerkę, ale ten przydatny gadżet nie ma żadnego obiektywu. Nie jest to także antyradar, choć dzięki niemu uchronimy się przed wysokimi mandatami. Niewiele osób wie, że takowe grożą każdemu kierowcy, który potrąci zwierzę na drodze. Ktoś powie, że to absurd, bo to nie jest wina kierowcy, że na drogę wybiegła sarna lub pies. Oczywiście, ale odjechanie, jeśli stan auta na to pozwala, jest traktowane jak ucieczka z miejsca wypadku!
Co to za przepisy?
Tak, jeżeli potrącimy zwierzę na drodze, nawet śmiertelnie, to mamy obowiązek zatrzymać się i powiadomić służby. Reguluje to art. 25 Ustawy o Ochronie Zwierząt, który nakazuje udzielenie pomocy. Kierowcy czasem robią to nieświadomie, bo w przypadku spotkania z sarną, auto zazwyczaj nie nadaje się do dalszej jazdy. Wezwanie pomocy drogowej, która informuje o tym odpowiednie służby. Jednak w przypadku potrącenie, np. kota i odjechania jak gdyby nigdy nic, grożą nam surowe kary. Oczywiście, jeśli ktoś nagra nas wideorejestratorem, a tych ostatnio coraz więcej.
Można jednak w łatwy sposób uchronić się przed ewentualnym spotkaniem ze zwierzyną. Służy do tego wspomniane urządzenie o nazwie SIREN7. To niepozorne pudełeczko emituje niesłyszalny dla kierowcy dźwięk, mimo że głośność sięga 120 dB. Dzięki częstotliwości usłyszą go doskonale wszystkie dzikie zwierzęta w promieniu 300 metrów. Taka emisje powinna skutecznie zniechęcić (nie mylić z przestraszyć) sarny czy jelenie do zbliżenia się do źródła dźwięku, ale co ciekawe nie doprowadzi do paniki domowego psa lub kota. Zwierzęta, które żyją z ludźmi zazwyczaj są przyzwyczajone do szumów i nie jednostajny dźwięk urządzenia nie będzie dla nich czymś przerażającym.
Maciej Wisławski wyjaśnia
O tym jak łatwo korzystać z SIREN7 przekonuje lubiany przez wszystkich Polaków, Maciej Wisławski. Legendarny pilot rajdowy (m.in. mistrz Europy z Krzysztofem Hołowczycem) na powyższym nagraniu pokazuje wszelkie niuanse tego gadżetu oraz mówi o wielu ciekawych aspektach. Co ważne montaż maleńkiego „pudełeczka” jest bardzo łatwy, dzięki dołączanej wytrzymałej taśmie 3M VHB. Nie odklei jej nawet myjka ciśnieniowa, dlatego z powodzeniem można go zamocować do kratki, zderzaka lub innych elementów w osobówkach, ciężarówkach lub autobusach. Co ciekawe, SIREN7 popularność zaczyna zdobywać także wśród motocyklistów, a we wschodniej Polsce montuje się je nawet na pociągach.
Produkowany w Polsce SIREN7 przeszedł szereg testów, otrzymując aprobatę m.in. Instytutu Badań Komunikacyjnych Działu Akustyki Komunikacyjnej w Budapeszcie. To dużo bezpieczniejsze i skuteczniejsze rozwiązanie niż tzw. „gwizdki” sprowadzane z Chin. Nad zakupem warto zastanowić się zwłaszcza teraz, w okresie wakacyjnym. Kolizje ze zwierzętami mogą skończyć się tragicznie nie tylko dla mieszkańców lasów, samochodów, ale i dla ludzi. Z tym urządzeniem zabezpieczymy się przed ryzykiem uszczerbku na zdrowiu. Koszt urządzenie w oficjalnym sklepiej (sprawdź TUTAJ) to 199,90 złotych. W przypadku zakupu pakietu dwóch SIREN7 zapłacimy tylko 378,80 złotych (czyli 189,40 zł/szt.).