Niezwykłe obrazki zarejestrowano na jednym z amerykańskich lodowisk, gdy maszyna do odświeżania lodu nagle stanęła w ogniu. Bohaterem incydentu okazał się operator maszyny, który w niezwykły sposób zachował zimną krew i uchronił kompleks od gigantycznych strat.
Co tam się wydarzyło?
Do zdarzenia doszło w środę, 14 października 2020 r. w hali Bill Gray’s Regional Iceplex w Brighton na przedmieściach Rochester w stanie Nowy Jork. Akurat trwała przerwa w treningu hokejowego młodzieżowców. Na lodowisko rutynowo wyjechała maszyna, która m.in. wyrównuje lód. Jednak ku zaskoczeniu zgromadzonych w hali osób, pojazd nagle zamienił się w kulę ognia.
Tempo w jakim ogień zaczął zajmować pojazd był szokujące, ale nie dla operatora. Mężczyzna ze stoickim spokojem zawrócił płonącą maszyną i zjechał nią z tafli lodu. Wkrótce błyskawicznie udało się sięgnąć po gaśnice i opanować groźny pożar. W efekcie nikt nie odniósł żadnych obrażeń, co zaskakuje zwłaszcza w przypadku człowieka kierującego sprzętem.
Dlaczego pojazd się zapalił?
Jak zeznał operator maszyny, powodem wzniecenia pożaru był wyciek z układu hydraulicznego, co pokazuje też czerwony ślad pozostawiany na lodzie. Gdy ciecz spłynęła na mocno rozgrzaną rurę, doszło do zaprószenia ognia. Szczęśliwie mężczyzna był w stanie dalej kierować maszyną i zjechać z nią najcenniejszej części obiektu. Najbardziej w tej historii zaskakujące jest jednak to, że operator nie doznał żadnych poparzeń.