Wszystko wskazuje na to, że od 1 stycznia 2022 r. naprawdę mogą zacząć obowiązywać nowe przepisy dotyczące m.in. przeglądów technicznych. Jak zauważa Autokult, do komitetu cyfryzacji i komitetu Unii Europejskiej trafiła nowa wersja nowelizacji Prawa o ruchu drogowym. Co ciekawe, w najnowszej wersji zmieniono zapis związany z wykonywaniem zdjęć przez diagnostę.
Co się stanie ze zdjęciami z przeglądu?
Obowiązek wykonywania zdjęć przez diagnostów wywołał niemałe emocje wśród kierowców w Polsce. Założeniem tego rozwiązania jest ukrócenie podbijania pieczątek autom, które nawet nie pojawiły się na stacji diagnostycznej. W teorii ma to wyeliminować z dróg motoryzacyjne trupy, ale sami diagności nie są wielkimi entuzjastami tego pomysłu. Chodzi o to, że jest to dla nich kolejny obowiązek, przy jednoczesnym zamrożeniu kosztu badania technicznego.
Wątpliwości diagnostów wzbudzał także fakt, co dokładnie trzeba z tymi fotografiami robić. W poprzedniej wersji doprecyzowano jedynie, że stacje mają przechowywać zdjęcia licznika i samego auta przez okres 5 lat. Co potem? Można je skasować czy trzeba gdzieś przesłać? Odpowiedź znaleźliśmy w najnowszej wersji projektu, gdzie określono, że dokumentacja fotograficzna ma zostać zniszczona. Ma tego dokonać przedsiębiorca prowadzący stację, czyli dołożono kolejny obowiązek, a opłata za badanie nadal bez zmian.
Co może pójść nie tak?
Prowadzenie stacji diagnostycznej nie będzie zatem wcale łatwiejsze, zwłaszcza że dojdzie potrzeba corocznej kalibracji urządzeń do pomiaru emisji spalin. Wracając jednak do zdjęć, to w całym projekcie brakuje jednak pewnego wsparcia dla przedsiębiorców. Od nowego roku będą musieli na własną rękę stworzyć cenną bazę danych. Logika podpowiadałaby, aby archiwizacja fotografii odbywała się przez centralny system z „chmurą”. Proces likwidacji zdjęć mógłby być zresztą wtedy w pełni zautomatyzowany.
Jednak co w sytuacji, gdy komputer, a konkretnie dysk danej stacji ulegnie awarii? Jeśli zdjęcia znikną z zadeklarowanej „siły wyższej” to nikt nie poniesie konsekwencji. Wydaje się to oczywistą furtką do omijania przepisów. Będzie można tłumaczyć, że zdjęcie samochodu widmo „skasowało się”.