Wraz z upływem czasu od tragicznego wypadku autobusu, który spadł z mostu Grota-Roweckiego w Warszawie, wychodzą na jaw nowe fakty o jego kierowcy. Okazuje się, że Tomasz U. na sumieniu miał nie tylko branie narkotyków.
Wbrew wcześniejszym doniesieniem kierowca nie ma 20, a 27 lat. Prokuratura potwierdziła, że w momencie wypadku był pod wpływem amfetaminy. Miał ją zresztą także w kabinie (pół grama). Mężczyzna zeznał, że nie pamięta wypadku, ponieważ „urwał mu się film”, co sprawiło, że zginęła 1 osoba, ponad 20 zostało rannych, w tym 4 ciężko.
Nowe fakty o kierowcy autobusu
Jak ustalili dziennikarze RMF FM, cztery lata temu mężczyzna miał odebrane prawo jazdy. Przekroczył dopuszczalną liczbę punktów karnych. Za wykroczenia był karany już 13 razy, a mimo to dostał pracę jako kierowca autobusu miejskiego. Śledczy będą wyjaśniać czy jego kompetencje zostały wystarczająco sprawdzone.
Oprócz tego po sieci zaczęły krążyć rzekome zdjęcia kierowcy tragicznego kursu z jednej z facebookowych grup. Publikując swoje selfie z papierosem w ustach i autobusu z napisem „jade na piwo” pytał się czy „ktoś się zabiera na piwko?”. Jego post jest już niewidoczny, a samo konto zniknęło z Facebooka. Wykluczona jest jednak jazda autobusem pod wpływem alkoholu, ponieważ pojazdy posiadają alkoblocki.
Co grozi Tomaszowi U.?
27-latek znajduje się w szpitalu i już tam usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Grozi za to kara do 12 lat więzienia, ale w wyjątkowych okolicznościach kodeks karny dopuszcza nawet zaostrzenia ewentualnego wyroku do 15 lat. – Ta kara w tym momencie realnie grozi podejrzanemu – powiedziała Mirosława Chyr, rzecznika warszawskiej prokuratury.
Mężczyzna odmówił odpowiedzi na pytanie czy przyznaje się do zarzucanego czynu. Prokuratura będzie wnioskować o areszt, gdy tylko będzie mógł opuścić szpital.