Diesel w Polsce to wciąż kręgosłup motoryzacji. Gdy słyszy się jak na Zachodzie kolejne państwa deklarują, że zakazują silników spalinowych, kompletnie to ignorujemy. Wydaje nam się, że nas to nie dotyczy, ale skala zeroemisyjnego frontu robi się tak duża, że przestajemy mieć wybór.
Kto tym razem zakazał aut na Diesel i benzynę?
Najbardziej radykalny krok na świecie wykonała Norwegia. Tam od 2025 r. nie kupi się już nowego samochodu na Diesel lub benzynę. Wydarzenia w tym kraju nie mają ogromnego wpływu na politykę globalną, ale zainspirowały poważnego gracza. To rozwiązanie niemal skopiowała Wielka Brytania. Wyspiarze mają jeden z największych rynków motoryzacyjnych na świecie, który w 2030 r. nie będzie miał w ofercie nowych aut spalinowych.
Unia Europejska wciąż nie zdecydowała się na taką deklarację, ale już w lipcu mamy poznać istotne założenia, mające uderzyć w technologię spalinową. Tymczasem Francja na własną rękę ustaliła sobie bezpieczny termin odejścia od Diesla i benzyny na 2040 r. Przyspieszenie tego deadline’u pozostaje jednak kwestią otwartą, zwłaszcza że między mocarstwami trwa licytacja jak szybko zredukować emisję CO2. Najnowszym istotnym krajem, który się na to zdecydował jest Kanada.
Czy jest nadzieja dla Polski?
To już trzeci członek krajów grupy G7, po Wielkiej Brytanii i Francji, który chce raz na zawsze pozbyć się Diesla i benzyny z motoryzacji. Rosnąca liczba deklaracji sprawia, że producenci samochodów dostają coraz jaśniejszy sygnał, iż dalszy rozwój silników spalinowych nie ma sensu. Wkrótce może się to przede wszystkim okazać mało opłacalne, a wtedy, np. Polska będzie musiała się podporządkować do zachodnich trendów. Oczywiście są rejony świata, w których elektryfikacja transportu nie nastąpi szybko, ale to tylko kwestia czasu.