WRC Motorsport&Beyond

Jeremy Clarkson zmienił się nie do poznania! Co on bredzi? Czy to jeszcze ta sama osoba?

Jeremy Clarkson lubi Tesla Model X

Słynny dziennikarz motoryzacyjny, Jeremy Clarkson wywołał kolejną kontrowersję. Byłego prezentera Top Gear do tej pory był postrzegano jako definicję petrolhead’a, który zawsze stawia spalinowe samochody ponad elektryczne. Teraz jaw wyszło, że tak naprawdę jest zachwycony Teslą Model X na prąd. Czy Jeremy Clarkson to wciąż ta sama osoba?

Czy to wciąż Jeremy Clarkson?

Tego typu pytania zrodziły się po opublikowaniu jego niedawnej recenzji Tesli Model X na kanale The Grand Tour. Wszyscy spodziewali się linczu, mając w pamięci druzgocący test Tesli Roadster jeszcze za czasów Top Gear. Firma Elona Muska złożyła wówczas nawet pozew do sądu, ale tym razem prawnicy Tesli nie będą musieli niczego przygotowywać. Wszystko dlatego, że Jeremy Clarkson był oszołomiony możliwościami tego samochodu elektrycznego.

KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN

61-latek docenił zwłaszcza możliwości systemu jazdy autonomicznej Autopilot. Clarkson wydawał się również zachwycony innymi możliwościami oprogramowania jak przywoływanie auta smartfonem na parkingu. Jak dziecko bawił się także przeróżnymi dodatkami rozrywkowymi, wyróżniających Teslę na tle nieco skostniałej konkurencji. Trzeba przyznać, że poziom jego zachwytu nad Teslą Model X był absurdalnie wysoki. Gdyby nie napisał na głównym wyświetlaczy, że „James May jest debilem”, można by podejrzewać, że to nie on!

Na dodatek dowalił jeszcze to

Jednak Jeremy Clarkson nie był by sobą, gdyby nie wykonał testu na prostej oraz na torze. Może to zaboleć niektórych petrolheadów, ale dziennikarz skandalista zorganizował zaskakujący wyścig „na kreskę”. Na starcie ustawił 7-miejscową Teslę Model X obok typowo sportowego, 600-konnego Audi R8. Silnik V10 kręcił się do maksimum swoich możliwości, ale to i tak było wyraźnie za mało na elektryka. Trzeba mieć jednak na uwadze, że w trybie Ludicrous Tesla Model X przyspiesza do setki w 3,1 sekundy. Mimo że pojazd jest dość wysoki, Clarkson chwalił je także za zwinną jazdę po torze. – Dzięki bateriom umieszczonym pod podłogą, pojazd ma niski środek ciężkości – tłumaczył Jeremy.

KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN

Jak widać, nawet najbardziej zatwardziali petrolheadzi są w stanie przekonać się do samochodów elektrycznych. Może i te konstrukcje nie są jeszcze dobrze dopracowane, ale to właśnie będzie przyszłość codziennej motoryzacji. Kolejne przełomy technologiczne są już widoczne na horyzoncie, dlatego jeśli w przyszłości nie chcecie się głupio wycofywać ze swoich deklaracji, nie palnijcie, że nigdy nie będziecie jeździć autem elektrycznym. Skoro Jeremy Clarkson się przekonał, to ty nie dasz rady?