WRC Motorsport&Beyond

Czym będziemy jeździć w przyszłości? Diesel czy elektryk? Producenci mają teraz zupełnie inne zmartwienie

Samochód przyszłości

fot. Faraday Future FF 91

Pandemia koronawirusa sprawiła, że wiele planów dotyczących przyszłości motoryzacji trzeba było wyrzucić do kosza. Producenci będą musieli skupić się na aspektach, których nawet nie rozważali.

Mogłoby się wydawać, że motoryzacyjni giganci będą głowić się już tylko nad tym, czy można uratować silniki spalinowe lub jak sprawić były auta elektryczne były tańsze. Na horyzoncie pojawiły się jednak zupełnie nowe wyzwania, których nie można zbagatelizować. Dotyczą one bezpieczeństwa, a w zasadzie jego poczucia, które w obecnych czasach zostało mocno zachwiane.

Silniki spalinowe czy elektryczne? To nie jedyny dylemat dotyczący przyszłości motoryzacji

Przykładowo koncepcja masowego współdzielenia pojazdów natrafiła na potężną przeszkodę. Ludzki strach przed zarażeniem się od innej osoby na stałe przedefiniuje standardy, które będzie się oczekiwać od samochodów. Nie można bowiem wykluczyć, że po raz ostatni ludzkość stanęła w obliczu globalnej epidemii. W tym obliczu car-sharing może doczekać się zapaści zanim na dobre się upowszechni.

Co czeka nas w przyszłości?

Specjaliści wskazują, że w nadchodzących latach bardziej niż kiedykolwiek człowiek będzie potrzebował poczucia bezpieczeństwa od wirusów i bakterii. Z tego względu producenci do projektowania przyszłych samochodów zatrudniają psychologów oraz antropologów, aby jak najlepiej zrozumieć, czym muszą się kierować.

Wnętrze samochodu będzie musiało być odporne na wirusy

Wśród propozycji są już takie patenty jak powłoki antywirusowe. Pokrywane byłyby nimi elementy, których często mogą dotykać różni ludzie. Są chociażby klamki drzwi, dźwignie zmiany biegów, kierownice, przyciski itp. Ma to uchronić przed rozprzestrzenianiem się nie tylko COVID-19, ale i innych chorób. Nad takimi rozwiązaniami pracuje Kia.

Automatyczna dezynfekcja

Z kolei siostrzana marka Hyundai eksperymentuje z wykorzystaniem światła ultrafioletowego w kabinie do niszczenia zarazków. Nie jest to taki banalny temat, bowiem promienie UV mogą uszkodzić ludzką skórę. Istnieje ryzyko, że mogłoby dojść do potwornej pomyłki sztucznej inteligencji lub człowieka. Jednak zapotrzebowanie na dezynfekcję jest tak duże, że z pewnością prędzej czy później ta technologia zostanie jakoś wdrożona.

Producenci będą musieli mocno skupić się na skutecznej dezynfekcji swoich pojazdów

Swoją koncepcję ma na to też Ford, który już teraz stosuje to w modelu Explorer Interceptor Utility, czyli policyjnych SUV-ach. Tam oprogramowanie podgrzewa wnętrze kabiny do około 60 °C. To zazwyczaj wystarcza, aby „usmażyć” wszelkie wirusy, w tym Sars-CoV-2. Trwa to jednak znacznie dłużej niż w przypadku skanowania promieniami UV, ale Ford i tak rozważa implementację technologii do innych modeli.

Pogoda długoterminowa

Jedno jest pewne. Pandemia koronawirusa wywrze znaczący wpływ na wiele aspektów ludzkiego życia, w tym świat motoryzacji. Ten wyjątkowy czas przypomniał także, że wszystkie długoterminowe przewidywania mogą nagle wziąć w łeb, dlatego trzeba mieć jak najwięcej planów rezerwowych. Trudno było jednak przewidzieć taki rozwój wydarzeń, dlatego najtęższe umysły świata błądzą we mgle, szukając nowych kierunków rozwoju. COVID-19 z pewnością zapisze się w historii jako przełomowy moment globalizacji życia na Ziemi.