WRC Motorsport&Beyond

Co za bzdura! Badaczom wyszło, że młodzi kierowcy to największe zagrożenie na polskich drogach

Młody kierowca w samochodzie

fot. freepik.com

Polska Izba Ubezpieczeń zleciła przeprowadzenie badania, które miało wyłonić, jaka grupa wiekowa kierowców stanowi największe zagrożenie na polskich drogach. Pozwolę sobie stwierdzić, że badaczom wyszło źle.

Badanie na zlecenie PIU przeprowadziła agencja SW Research metodą wywiadów on-line (CAWI) na próbie 1509 osób. Wynikło z niego (a raczej z góry miało wyjść), że młodzi ludzie (18-24 lat) stanowią najbardziej niebezpieczną grupę kierowców. Sposób dotarcia do takiego wniosku budzi we mnie jednak pewne zastrzeżenia.

fot. freepik.com

Co mogło pójść nie tak?

Próba badania kierowców na podstawie ankiety internetowej jest równie wiarygodna, co głosowanie w Polsce na najlepszego kierowcę F1 (wiadomo, że Kubica!). Opieranie się na deklaracjach prowadzących pojazdy jest z góry skazane na porażkę, bowiem zwykle jesteśmy zupełnie innymi kierowcami niż mówimy lub nam się wydaje.

Szczegóły badania przytoczyła Polska Agencja Prasowa. Otóż młodzi kierowcy zostali ochrzczeni największym zagrożeniem, bo:

Głupie wnioski z głupich odpowiedzi

fot. freepik.com

Powyższe stwierdzenia doprowadziły do popularnego wniosku, że „młodzi są najgorsi”. Problem w tym, że ich deklaracje nie odstawały drastycznie od tego, co wskazywał ogół. Jednak czy powyższe punkty w jakikolwiek sposób mogą rzetelnie wskazywać na to, że młodzi kierowcy są najgroźniejsi?

Jeśli jednak spojrzy się na policyjne statystyki, to okazuje się, że znacznie więcej wypadków powodują kierowcy z grup 25-39 i 40-59. Oczywiście nawet policyjne statystyki próbują manipulować, że to grupa 18-24 jest najgorsza, odnosząc się do populacji danej kategorii wiekowej. Z góry zakłada się, że gdyby po drogach jeździło więcej młodych, to oni wyprzedziliby tych starszych.

Co ma do tego wiek?

fot. freepik.com

Choć sam znajduje się już w tej starszej grupie osób, to takie przedstawianie sprawy jest tylko mydleniem oczu. Prawda jest taka, że w każdym z przedziałów znajdują się piraci drogowi, niezrównoważeni psychicznie, a jednocześnie wzrowi mistrzowie kierownicy. Czy to się to komuś podoba czy nie – najwięcej wypadków powodują „co to nie oni” dorobkiewicze, którzy myślą, że są u szczytu umiejętności i refleksu.

Nie chcę przy tym tłumaczyć młodych, którzy faktycznie bardzo często przejawiają fascynację brawurą i łamaniem przepisów. Wydaje mi się jednak, że częściej wykazują się większą pokorą niż ci, którzy prawo jazdy mają od kilkudziesięciu lat. Sęk w tym, że kategoryzowanie kierowców ze względu na wiek jest niesprawiedliwym uproszczeniem. Ocenić kierowcę łatwiej jest, gdy wiemy co ma w głowie, a nie w metryczce.