Choć BMW ma zwolenników i przeciwników, to nie da się ukryć, że dla wielu osób jest czymś więcej niż zwykłym samochodem. Kiedy w portfelu się nie przelewa i nie możesz sobie pozwolić na wymarzone BMW M, z pomocą przychodzi bieda tuning.
Tuning na BMW
Życie pokazuje, że nie ma takiego auta, z którego nie dałoby się zrobić BMW. Przynajmniej doczepić charakterystycznych nerek (o ile nie mówimy o tych gigantycznych). Jakiś marzyciel pewnego dnia postanowił, że nie będzie odkładał na prawdziwą „betę”. Zrobi ją sobie sam. To już brzmi groźnie.
Do tego celu wykorzystał poczciwego Opla Corsę, które przynajmniej w jego oczach przeistoczyło się w BMW ze sportowej gamy M. Jak to możliwe? Wystarczyło zmodyfikować nieco grill i umieścić na nim wspominane nerki. Oczywiście z przodu i z tyłu doszły do tego emblematy BMW oraz M Power. Tania renowacja nadwozia sprawiła, że pojazd zyskał szacunek ludzi ulicy. Nawet mimo zachowania 54-konnego silnika Diesla pod maską.
Korsom tera!
W sumie co z tym złego? Każdy ma prawo modyfikować swój pojazd jak mu się żywnie podoba. Niektórzy robią to dla jaj, inni z poważnych przekonań o tym, że tak ulepszają auto. Ważne, aby właścicielowi się podobało. A to, że internauci gadają… i tak będą gadać. Tymczasem BMW M Power może być „korsom tera”.