WRC Motorsport&Beyond

40-tonowym tirem zignorował zakaz, a tam już czekał komitet powitalny ITD. Ojciec z synem myśleli, że to druciarstwo nigdy nie wyjdzie na jaw

Warmińsko-mazurski patrol Inspekcji Transportu Drogowego pojawił się w czwartek, 5 marca w miejscowości Płośnica koło Działdowa. Inspektorzy nie musieli długo czekać, aby mieć powód do wlepienia surowych kar przewoźnikom.

ITD ustawiła się w strefie, gdzie obowiązywał zakaz wjazdu o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 16 ton (znak widać na wideo poniżej). Ciężarówki ze śrutą rzepakową nie trzeba było ważyć, ponieważ od razu było widać, że ma się tu do czynienia z 40-tonowym zestawem.

Kontrola wykazała, że było to najlżejsze z przekroczeń. Znacznie poważniej zrobiło się, gdy okazało się, że kierowca jedzie na karcie… swojego syna. Tak banalna próba wykiwania systemu analizy czasu pracy kierowców była jednak skazana na porażkę.

Przyłapany na gorącym uczynku kierowca został ukarany kilkoma mandatami. Te dotyczyły niestosowanie się do przepisów ruchu drogowego oraz przepisów określających normy czasu pracy kierowcy i obsługę tachografów. Skoro już o nich mowa, to odkryto na nich, że także potomek kierowcy dopuścił się złamania przepisów.

Syn prowadzącego okazał się szefem całej firmy transportowej. Wpadł w tarapaty, ponieważ z tej swojej karty, którą użytkował tata, nie dokonał w terminie pobrań danych, podobnie jak z tachografu. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Transportu taką czynność należy robić co 28 dni. Ten termin został jednak przekroczony.

Teraz wobec przewoźnika toczy się postępowanie administracyjne. Za stwierdzone nieprawidłowości przedsiębiorcy grozi 6 tys. 400 zł kary. Nie była to jednak jedyna wysoka kara wczorajszego dnia. Łącznie 2 tys. 650 zł zgarnął bowiem szef innej firmy transportowej, który także zaryzykował wjazdem na drogę z ograniczeniem tonażowym.

Dodatkowo on również popełnił naruszenia z zakresu czasu pracy kierowcy oraz te związane z obsługą tachografu. Jakby tego było mało ITD zabrało dowód rejestracyjny naczepy. Wszystko przez to, że od 14 stycznia 2020 r. nie posiadała ważnego przeglądu technicznego. Obaj właściciele firm mocno pożałowali swoich zaniechań