Zaskakujące jest to, że doszło w ogóle do takiego zdarzenia.
Rowerzysta jechał przed siebie pustą drogą i chyba nie patrzył przed siebie? Może był pijany albo oślepiło go słońce? To jedynie nasze domysły.
Wiemy tylko tyle, że wjechał w znajdujący się na jego drodze szlaban. Wyłamał go, przewrócił się na asfalt, a chwilę później wsiadł na rower i odjechał.
Co było dalej? Nic… przecież nie będzie płacił za zniszczone mienie.
Rowerzysta trzymał się samochodu jadącego 100 km/h!