Mogłoby się wydawać, że bycie najlepszym napastnikiem świata (a w naszej ocenie Robert Lewandowski właśnie nim jest) wiąże się z samymi plusami. Co jednak, jeśli możesz mieć niemal każde auto na tej planecie, a musisz jeździć tylko jednym? I na dodatek – na prąd?
Nowa „służbówka” RL9
Nie wiemy ile samochodów są w stanie pomieścić garaże Roberta Lewandowskiego, ale jedno jest pewne – kapitan reprezentacji Polski musi upchać tam jeszcze jeden pojazd. Mało tego – będzie to jego swoiste „auto służbowe”, którym z racji umowy Bayernu Monachium z Audi, najlepszy strzelec minionej edycji Ligii Mistrzów będzie zmuszony poruszać się na co dzień.
Nowa „zabawka” Roberta Lewandowskiego to odświeżone Audi e-tron 55 quattro. Jest to oczywiście nie byle jaka fura, a najmocniejszy aktualnie elektryczny SUV z portfolio niemieckiego koncernu. Samochód nie dość, że jest całkowicie bezemisyjny, to na dodatek może pochwalić się bardzo przyzwoitymi osiągami.
E-tron „Lewego” ma na każdej osi zamontowany asynchroniczny silnik elektryczny. Dzięki temu samochód przyspiesza od 0 do 100 km/h w niecałe 6,5 s. W trybie boost jest jeszcze lepiej – pierwsza setka „połknięta” jest w 5,7 s. Wrażenie może robić też zasięg – luksusowy elektryk bez ładowania może przejechać aż 400 km.
Kara zaboli nawet „Lewego”
Audi nieprzerwanie współpracuje z Bayernem Monachium od 2002 roku, a od 2011 jest jednym z udziałowców klubu z Monachium. To wiąże się oczywiście z pewnymi restrykcjami. Piłkarze „Die Roten” w drodze na trening czy też wydarzenia związane z historią i życiem klubu mogą poruszać się tylko samochodami z Inglostadt.
O tym, że tej zasady lepiej nie łamać przekonał się ostatnio sam Kingsley Coman. Francuz na trening przyjechał McLarenem 570S Spider, za co musiał zapłacić karę 50 tys. euro (oko 227 tys. zł).
Cóż, trzeba przyznać, że reprymendy w takiej postaci wolałby uniknąć nawet sam Robert Lewandowski. Nawet jeśli reprezentant Polski zarabia tyle w ciągu jednego dnia, warto mieć tę kasę w kieszeni.