Takich scen chcielibyśmy oglądać jak najmniej. Nagranie ma już swoje lata, ale chyba daje jasną odpowiedź na pytanie, które wielu Polaków zadaje sobie od lat – dlaczego w Czechach tak bardzo nas nie lubią. Zobaczcie jak przebiegał pościg za polskim kierowcą, w tzw. „gruzie”.
Dostał to, na co zasłużył
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że policja w Czechach do wypełniania swoich obowiązków podchodzi bardzo skrupulatnie. Mandaty u naszych południowych sąsiadów należy płacić na miejscu gotówką, więc warto pamiętać o nieprzekraczaniu prędkości. Kara za tego typu wykroczenie to 1000 do 10 000 CZK i 5 punktów karnych (po uzbieraniu 12 nie można jeździć po czeskich drogach przez rok).
KIEROWCO! MOŻESZ SPORO ZAOSZCZĘDZIĆ DZIĘKI TYM OPONOM NOWEJ GENERACJI. PRZEKONAJ SIĘ TUTAJ
Dużo gorzej będzie, jeśli ktoś zdecyduje się uciekać przed patrolem drogówki. Wtedy może dojść do scen, jakie za chwilę zobaczycie na poniższym nagraniu. Szkoda tylko, że „bohaterem” tego materiału jest nasz rodak, który gruzowatym BMW oklejonym taśmą (pewnie po to, żeby się nie rozleciało), siał spustoszenie na jednej z dróg w pobliżu miasta Karvina. Na samym końcu dostał dokładnie to, na co zasłużył.