Klub piłkarski FC Barcelona od lat kojarzony jest ze sponsoringiem Audi. Piłkarze FCB regularnie, każdego roku dostawali nowe samochody od giganta z Ingolstadt. Ale te czasy już minęły. Teraz z klubem kontraktem sponsorskim związała się inna marka, a piłkarze… cóż – miny mają z tego powodu nietęgie.
W czerwcu 2019 roku zakończyła się trwająca dziesięć lat współpraca Audi z FC Barceloną. Po rozstaniu z „Barcą” Audi związało się kontraktem z Realem Madryt, natomiast Barcelona podpisała umowę sponsorską z rodzimą Cuprą. Takie gwiazdy jak choćby Frenkie de Jong, Gerard Pique, Marc ter Stegen, Miralem Pjanic czy Sergio Busquets w marcu odebrały nowe, skonfigurowane i spersonalizowane przez siebie modele hiszpańskiego producenta.
A do wyboru mieli cztery (niebawem gama powiększy się o elektryczny el-Born): Cuprę Leon (dwie wersje nadwoziowe), Formentor i Ateca. Jak widać na zdjęciach, nie każdy był zadowolony z takiej zmiany. W tym miejscu dodać należy, że dla nas samochody marki Cupra to prawdziwy „sztos”. Są piekielnie szybkie, wyglądają po prostu obłędnie i każdy chciałby mieć pod domem co najmniej jednego Formentora.
The upside down world by @CUPRA pic.twitter.com/JA2f7PgqiG — FC Barcelona (@FCBarcelona) March 19, 2021
Problem polega jednak na tym, że my to my. Dla kogoś kto może sobie raz w tygodniu pozwolić na zakup nowiutkiego Ferrari Portofino M, a dodatkowo przez dekadę jeździł czterema pierścieniami z logo RS na tylnej klapie, Leon Cupra będzie siłą rzeczy po prostu autem trzeciej kategorii. Dlatego też samochody sponsoringowe stają się coraz większym problemem.
Gracze często godzą się na drakońskie kary (Kingsley Coman z Bayernu Monachium wolał zapłacić 50 tys. euro, niż jeździć elektrycznym Audi e-tron), niż siedzieć za kierownicą czegoś w czym nie czują się dobrze. I nawet jeśli prowadzenie na co dzień Cupry nie jest dla nich hańbą, to zdecydowanie lepiej jest lansować się po mieście jakimś McLarenem czy Koenigseggiem.