WRC Motorsport&Beyond

Pamiętacie jazdę Kubicy w BMW M4 po Nurburgringu? Polak zdemolował to auto. Właściciel jest załamany

BMW M4, Robert Kubica

BMW M4 prowadzone przez Roberta Kubicę na torze Nurburgring musiało przejść gruntowny remont

W ubiegłym tygodniu cały Internet obiegł wyczyn Roberta Kubicy, który z ogromną gracją „upalał” na torze Nurburgring BMW M4. Niestety – zawodnik DTM i rezerwowy kierowca Alfa Romeo Racing ORLEN nie był dla maszyny zbyt łaskawy.

BMW M4 to jeden z niewielu na świecie samochodów, który cechuje się ekstremalnie sportowym charakterem. I mogłoby się wydawać, że tak zaawansowana technicznie maszyna jest w stanie przetrwać na torze niemal wszystko. Jak się okazało – nie do końca tak jest.

To był popis torowej wirtuozerii

Wróćmy na chwilę do samego przejazdu. Robert Kubica pokonał za kierownicą M4 ponad 700 km. Na prawym fotelu Polaka zasiadł nie byle kto, bo Misha Charoudin – autor nagrania i jednocześnie zawodowy instruktor jazdy wyścigowej.

Jak mogliście zobaczyć na filmie – instruktor APEX Nurburg – a więc firmy, która wypożyczyła Kubicy samochód, co do jazdy krakowianina nie miał absolutnie żadnych uwag. Co z resztą nie może dziwić biorąc pod uwagę, że Robert Kubica to wirtuoz kierownicy i bezapelacyjnie jeden z najlepszych kierowców na świecie.

Właściciel płakał, jak odbierał?

Uwagi mógł mieć natomiast właściciel samochodu. Robert Kubica wycisnął z M4 więcej niż się dało, dlatego sportowa „bawara” po jego wybrykach na torze musiała przejść bardzo kosztowny serwis.

Po 36 okrążeniach w wykonaniu Polaka na Nurburgringu, do bezwzględnej wymiany były: opony semi slick, łożyska i klocki hamulcowe. Najciekawsze jest jednak to, że Robert Kubica najwyraźniej niewiele hamował, ponieważ wydech BMW M4 rozgrzał się do takiej temperatury, która wystarczyła do… stopienia tylnego dyfuzora.

Biorąc pod uwagę fakt, że kierowca ORLEN Team ART zapłacił za tę zabawę 7 tys. euro (ponad 30 tys. zł), właściciel M4 nie zarobił na tym zbyt wiele. Koszty serwisu BMW M4 znacznie uszczuplą zapewne kwotę z „przychodu”.

Cóż, firma APEX Nurburg będzie miała nauczkę na przyszłość. Nawet tak rasowa i sportowa bestia jak BMW M4 nie ma prawa wyjść bez szwanku po przejechaniu ponad 700 km, jeśli trafia w ręce kogoś, dla kogo jazda samochodem nie ma absolutnie żadnych limitów.