WRC Motorsport&Beyond

Lambo VS kompletnie zalana ulica. Kiedy woda sięgnęła dachu, musiał narobić w majtki

Kierowca Lamborghini pokonuje ogromną kałużę.

Chyba każdy normalny człowiek w takiej sytuacji spróbowałby za wszelką cenę znaleźć inną trasę, niż narazić na zniszczenie wart fortunę supersamochód. Ten jednak właściciel Lambo musi być albo ekstremalnie bogaty, albo brak mu piątej klepki.

Wybrał najgorszą możliwą opcję

Scena z pozoru normalna i każdemu znana, bo przecież nagłe oberwanie chmury i zalanie ulicy zdarza się bardzo często. Kierowcy widząc nieprzejezdną arterię mają kilka możliwości – zawrócić i poszukać innej drogi do celu, cierpliwie poczekać aż sytuacja wrócić do normy, albo… próbować za wszelką cenę stawić czoła przeciwnościom losu.

W tym przypadku kierowca Lamborghini Huracan Spyder wybrał to ostatnie rozwiązanie. Mężczyzna pomylił najwyraźniej swoje „cacko” z amfibią i… wjechał wprost w ogromną, bo sięgającą dachu jego Lambo kałużę.

Teraz zapewne czeka go długie suszenie środka i kto wie – być może również silnika. Jeśli w wyniku zalania wodą ucierpiała jednostka, naprawa może kosztować krocie. A wystarczyło odrobinę pomyśleć…