Myśleliśmy, że jeśli chodzi o absurdy motoryzacyjne, to widzieliśmy już w życiu wszystko. Przyznajemy więc otwarcie – myliliśmy się. I to bardzo.
Biedny Aston, kto mu to zrobił?
Jak mówi popularne przysłowie – o gustach się nie dyskutuje. Jednak są jakieś granice dobrego smaku i wyczucia, których tutaj ewidentnie zabrakło.
Oczywiście mamy świadomość tego, że niektórzy ludzie z wypchanymi po brzegi portfelami są bardzo ekscentryczni i mają ściśle określoną wizję auta, którym chcą na co dzień się poruszać. Przez to właśnie, bardzo często dochodzi do bardzo dziwnych personalizacji samochodów. Kto widział różowego Bentleya Paris Hilton albo złotego Rollsa Eltona Johna, ten wie o co chodzi.
Ale czy są jakieś granice profanacji? Okazuje się, że tak. Najlepszym tego przykładem jest ten oto, bardzo skrzywdzony Aston Martin DB11. Jego właścicielka zdecydowała się nie tylko wybrać różowy lakier dla tej pięknej maszyny, ale też postawiła na absurdalne i obrzydliwe felgi o „serduszkowatym” wzorze. Oczy bolą od samego patrzenia.