Policjanci z grupy Speed zatrzymali w środę, kierowcę rozpędzonego BMW. Jak się okazało samochód nie należał do niego, a mężczyzna był z zawodu mechanikiem. To już kolejny przypadek, gdy fachowcy od samochodów, w ramach testów po naprawach grubo sobie poczynają.
Mechanik samochodowy, który wpadł w ręce policjantów, był w trakcie testowania samochodu po wymianie silnika. Funkcjonariusze mogli zatem potwierdzić, iż ten element na pewno działa ale mieli inne zastrzeżenia.
Mechanik w BMW otrzymał wysokie noty za dobrą robotę
Pędzące na węźle Koninko BMW, namierzyły poznańskie „Speedy”. Samochód chwilami rozwijał prędkość prawie 200 km/h. Siedzący za kierowcą BMW mechanik samochodowy stwierdził, że testował auto dla klienta po wymianie silnika.
Jak słusznie zauważyli funkcjonariusze, silnik był sprawny, ale prędkościomierz i kierunkowskazy należy sprawdzać za każdym razem czy aby na pewno działają.
W nagrodę za udany test 32-latek został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych i 10 punktami karnymi. Należałoby rozważyć, czy mechanicy samochodowi nie powinni przeprowadzać testów na miejscu pasażera. Na pewno byłaby to dla nich tańsza opcja.