W sobotę kierowca z gminy Nakło wcześnie rozpoczął imprezowy weekend, bo już przed południem. Samochód, którym podróżował zwodował w Noteci w Ludwikowicach (Kujawsko-Pomorskie).
Volkswagen Passat zatonął a kto jeszcze z nim, nie było wiadomo. Kierowca jakimś cudem sam wydostał się z auta, ale nie był pewien czy podróżował sam. Wskazał w pewnym momencie konkretne nazwisko pasażera, ale okazało się, że ten cały i zdrowy przebywał w domu.
28-letni kierowca Passata w dieslu postawił na nogi służby ratunkowe i nurków
Na miejsce wodowania Passata zadysponowano trzy zastępy straży pożarnej i specjalistyczną grupę wodno-nurkową, którą zadysponowano z Bydgoszczy. Wszystko dlatego, że kierowca nie był w stanie określić czy w zwodowanym aucie kogoś nie było.
„Do akcji zadysponowano trzy zastępy straży pożarnej oraz specjalistyczną grupę wodno-nurkową z Bydgoszczy. Kierowca po przyjeździe strażaków na miejsce był już na brzegu. Nie umiał jednak określić, czy podróżował sam, czy z kimś. Dlatego zapadła decyzja, iż konieczne jest przeszukanie auta. Samochód znajduje się dwa metry pod wodą” – powiedział PAP kpt. Bartosz Walkowiak z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Nakle.
Przekroczył dopuszczalną normę spożycia alkoholu aż 10-krotnie
Nurkowie na szczęście nie znaleźli w aucie ani w jego pobliżu żadnego pasażera. Na miejsce wezwano również specjalistyczny sprzęt, który umożliwił wydobycie samochodu.
Cały ten bajzel i kosztowna akcja ratunkowa miała miejsce przez czyjąś głupotę i wsiadanie za kółko po spożyciu alkoholu. Według wskazania alkomatu mężczyzna wydmuchał aż 2 promile alkoholu. Obecnie trzeźwieje na izbie wytrzeźwień, a o jego dalszym losie zdecyduje prokurator.