WRC Motorsport&Beyond

Jaja jak berety! Ford popełnił gafę, sprzedając wadliwego diesla

Ford F-350 Super Duty afera

Foto Fordauthority.com

Klient Forda zakupił całkowicie nową ciężarówkę, która zepsuła się kilkadziesiąt razy, a turbosprężarka nawet wybuchła! Właściciel musiał mieć na wyposażeniu do nowego auta zapasowe węże i skórzane rękawiczki. Wszystko po to, żeby móc w razie czego, samodzielnie naprawić samochód na poboczu.

Właściciel Forda F-350 z 2006 roku przez lata dobijał się do sumienia producenta. Argumentował, że Ford Motor Co. sprzedawał ciężarówki Super Duty z wadliwymi silnikami wysokoprężnymi 6,0 l tysiącom niczego niepodejrzewających nabywców, a następnie ukrywał znane problemy, obciążając klientów rachunkami za naprawy i narażając ich na awarię silnika.

Bubel od Navistar z lat modelowych 2003-07.

Charles Brian Margeson zgłaszał Fordowi kilka razy usterki, ale tam zwyczajnie się z niego naśmiewano.

Wkurzony klient zrezygnował z pozwu zbiorowego z udziałem nieszczęśliwych właścicieli Super Duty. Wniósł pozew sam w czerwcu 2014 r. Po kilku latach walki i odwoływaniach, sąd apelacyjny w Kalifornii 22 września 2020 r. podtrzymał werdykt Sądu Najwyższego Hrabstwa Los Angeles. Stwierdził, że Ford działał złośliwie oszukując i celowo ukrywając znane wady silnika wysokoprężnego Power Stroke.

Foto Detroit Free Press

Naga mailowa prawda

Margeson wykorzystał wewnętrzne dokumenty Forda, aby udowodnić w sądzie, że producent samochodów wiedział, że jego silniki wysokoprężne są do bani, a mimo to umieszczał je w ciężkich pickupach przez lata.

Producent stwierdzał, iż nie ma wystarczających dowodów na to, że są jakieś problemy z silnikiem. Mleko się jednak wylało,  gdy światło dzienne ujrzały wewnętrzne e-maile, napisane przez kierownictwo wyższego szczebla. To pogrążyło Forda ostatecznie. Zadecydowały o tym dwie wiadomości.

John Koszewnik, nazwisko całkiem swojsko brzmiące – dyrektor działu diesli w Ameryce Północnej w firmie Ford, napisał, że naprawy gwarancyjne silnika 6,0 l pochłonęłyby aż 5 milionów dolarów miesięcznie. Dodał, że Ford nie będzie inwestował w modernizację silnika. Dwie godziny później zorientował się, że to był jednak głupi pomyśl z tą wiadomością. Ostrzegł ludzi, aby nie przesyłali dalej jego poczty.

Mike Frommann, menedżer ds. Gwarancji w firmie Ford również wysłał swoim współpracownikom e-mail. Ostrzegał w nim, że silnik wysokoprężny może doprowadzić do pozwu zbiorowego, jeśli jego specyfikacje ciśnienia w cylindrze zostaną upublicznione.

Foto Detroit Free Press

Ile kosztuje jeden uparty klient ?

Wyrok na korzyść pokrzywdzonego, to maksymalna kwota dozwolona za naruszenie kalifornijskiego prawa przez Forda. Łącznie to 214.537,34 USD plus opłaty prawne. Kwota ta nie podlega już żadnej dyskusji i trafi do właściciela, który zapewne nic już więcej od Forda nie kupi, choćby go przypalali palnikiem.

Pewny siebie producent twierdził, że nie ma żadnych dowodów na jego wtopę, zaś sąd je znalazł w postaci tak prozaicznej, jak wewnętrzna korespondencja pracowników.

Pięć innych pozwów przeciwko firmie Ford w podobnych sprawach, oczekuje na odwołania.