WRC Motorsport&Beyond

Były reprezentant Polski, zaprezentował efekt jazdy po pijaku. To jakaś nowa forma promocji?

samochód

fot. Policja

W Warszawie tuż po północy z 22 na 23 grudnia, na skrzyżowaniu ulic Miodowej i  Długiej, doszło do niepozornej kolizji. W stojący na światłach autobus, wjechało BMW prowadzone przez byłego reprezentanta polski w piłce nożnej.

Jakie musiało być zdziwienie policjantów, kiedy odkryli, że za kierownicą siedzi nie kto inny, jak dyrektor sportowy Motoru Lublin i były reprezentant kraju w piłce nożnej.

Ekspert sportowy strzelił do swojej bramki

Według wstępnych ustaleń, Michał Żewłakow (bo o nim tu mowa) w chwili kolizji miał około 1,6 promila alkoholu w organizmie. Co strzeliło do głowy człowiekowi piastującemu tak ważne stanowisko? Nie jest to na pewno odosobniony przypadek na polskich drogach, ale nie oznacza to, że ten numer przejdzie bez echa.

Wieczorem pojawiło się w mediach oświadczenie byłego piłkarza reprezentacji, będące jednocześnie przeprosinami w stronę społeczności Motoru Lublin, gdzie piastuje funkcję dyrektora sportowego.

fot. Motor Lublin

– Przepraszam wszystkich za moje zachowanie, szczególnie najbliższych oraz tych, którzy poczuli się zawiedzeni i rozczarowani moją postawą. Mam świadomość, że jako były kapitan reprezentacji Polski i wielokrotny reprezentant kraju, a także osoba wciąż aktywna w środowisku piłkarskim, powinienem być nie tylko źródłem dumy dla kibiców, ale także wzorem dla piłkarzy, przede wszystkim tych najmłodszych. Przepraszam całą społeczność Motoru Lublin za cień, jaki swoim zachowaniem na nią rzuciłem. Postanowiłem oddać się do dyspozycji zarządu klubu”

Konsekwencje jazdy BMW na podwójnym gazie będą bolesne

Za jazdę pod wpływem alkoholu, grozi byłemu reprezentantowi Polski, kara do dwóch lat więzienia. Ponadto jako osobistość sportowa, jednym głupim wyczynem nie dał najlepszego przykładu młodzieży i jednocześnie pogrzebał swój wizerunek sportowca – ascety. Tą ostatnią stratę najciężej przyjdzie odrobić.

KIEROWCO! TO NAJLEPSZY MOMENT NA ZAKUP OPON! SPRAWDŹ PROMOCJE NA ŚWIĘTA!

Jako komentator sportowy Canal+ w tej sytuacji, może mieć obawy co do przyszłości związanej ze stacją. Najbardziej komentowane jest bowiem zagadnienie – a co gdyby to nie był autobus, tylko na przykład pieszy?

Twitter tonie we łzach i przeprosinach

Jak sam winowajca stwierdził, nic nie usprawiedliwia narażania siebie i innych na utratę życia lub zdrowia. Obszerne przeprosiny zamieszczone na Twitterze, są niewątpliwie szczere.

Fakt, że wyczyn nie przejdzie bez konsekwencji, bez wątpienia położy się cieniem na wielu kontraktach i stanowiskach. Efekty będą widoczne w najbliższych dniach.

Wieczorne poniedziałkowe „pyk” w social media, okazało się być wtorkowym kacem moralnym.