Zakończony wczoraj Rajd Monte-Carlo po raz kolejny utwierdził wszystkich w przekonaniu, że jest jedną z najtrudniejszych rund w całym kalendarzu WRC. Nie tylko dla kierowców i ich samochodów, ale także dla opon. Jak we francuskich Alpach spisywały się zatem produkty Michelin?
Jednym z kluczowych zagadnień w trakcie pierwszego rajdowego weekendu nowego roku był dobór opon. Zmienne warunki atmosferyczne i nieprzewidywalna pogoda nie ułatwiały załogom wyboru odpowiedniej mieszanki, a technicy i inżynierowie Michelin musieli stawać na głowie, by zapewnić kierowcom bezpieczne ogumienie.
Wszystkie załogi startujące w cyklu WRC miały do wyboru cztery różne mieszanki – nowe miękkie i supermiękkie Michelin Pilot Sport S6 i SS6, a także przygotowaną na śnieg Michelin Alpin A41 i jej kolcowanego odpowiednika Pilot Alpin A41 CL.
– Każda z czterech przywiezionych przez nas mieszanek była na pewnym etapie rywalizacji wykorzystana – zanotował Jacques Morelli, menedżer programu rajdowego z ramienia francuskiego producenta.
– Strategie zespołów różniły się między sobą, a niektórzy kierowcy wyjeżdżali z parku serwisowego z trzema różnymi oponami – czy to założonymi na samochód, czy znajdującymi się w bagażniku zapasami – opowiada. – To pokazuje, że przygotowane przez nas opony idealnie wpasowały się w szerokie spektrum warunków atmosferycznych – zakończył Morelli.
Dyrektor ds. motorsportu Michelin Pascal Couasnon podziela ekscytację pierwszą rundą sezonu 2018: – To wspaniałe, że Rajd Monte-Carlo po raz kolejny dał nam taki ogrom emocji. Mieliśmy wszystkie składniki, które czynią ten rajd szczególnym – podobnie, była to również zapowiedź kolejnych emocji i wspaniałej rywalizacji czekającej na nas przez cały rok – zakończył.
Tagi: WRC, Rajd Monte-Carlo, Michelin, Pilot Alpin, opony