WRC Motorsport&Beyond

Szutrowy start RSMP. Czy kiedyś już to widzieliśmy? [WIDEO]

Już za tydzień wystartują zmagania o mistrzowskie tytuły w rajdach samochodowych w Polsce. Sezon rozpocznie szutrowy Rajd Żmudzi, co stanowi pewien ewenement w naszych mistrzostwach. Czy w historii mieliśmy już podobne przypadki?

Start za granicą pierwszy raz

Walka o mistrzowskie tytuły rozpoczęła się w 1949 roku. Pierwsze lata rywalizacja odbywała się podczas jednodniowych jazd konkursowych. Od 1955 roku kibice mogą śledzić obecny format mistrzostw, czyli kalendarz podzielony na rundy.

fot. Marcin Kaliszka

W przeszłości załogi wielokrotnie rywalizowały poza granicami naszego kraju, jednak ten rok będzie historyczny. Pierwszy raz zawodnicy rozpoczną batalię o mistrzowskie korony za granicą. Na kartach historii zapisze się litewski Rajd Żmudzi.

Szuter już otwierał zmagania

Część z kibiców zastanawia się, czy mistrzostwa ruszały już w przeszłości na szutrze. Co więcej nie wiedzą o tym nawet sami promotorzy mistrzostw twierdząc, że to pierwszy raz w historii. Nie tak stare notatki pokazują jednak, że załogi już nie raz rozpoczynały boje od szutrowej rywalizacji.

fot. Marcin Kaliszka

W 1965 roku sezon rozpoczął Rajd Ziemi Białostockiej. Impreza z bazą w Augustowie odbyła się na luźnej nawierzchni. Zawodnicy poza trzema odcinkami specjalnymi zmagali się m.in. z próbą zrywu i hamowania, zwrotności oraz przyspieszenia. Najlepsi okazali się Stanisław Dalka i Jan Pach w Volkswagenie Kafer.

Na kolejny całkowicie szutrowy rajd trzeba było jeszcze długo poczekać, bo aż do 1994 roku. W międzyczasie jednak sezony otwierały szutrowo-asfaltowe rajdy 1000 Jezior (1968), 1001 Jezior (1969, 1970), Mazurski (1971), Kormoran (1974, 1975) oraz Krokusy (1983).

Po tragicznej śmierci Mariana Bublewicza, w 1994 roku postanowiono, by sezon rozpoczynał się od Rajdu Kormoran, w rodzinnych stronach mistrza. Imprezę z bazą w Olsztynie wygrali Paweł Przybylski i Krzysztof Gęborys w Toyocie Celice GT4. Drugie miejsce w bliźniaczym aucie wywalczył kultowy duet Hołowczyc/Wisławski. Był to ostatni raz, gdy sezon zaczynał się od luźnej nawierzchni.