Andreas Mikkelsen i Ola Floene kończą pierwszy etap Rajdu Węgier jako liderzy klasyfikacji generalnej imprezy. Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk również na drugiej sobotniej pętli zmagali się z pechem.
Kardynalny błąd Łukjaniuka i Jeremiejewa
Przed drugim przejazdem odcinka Ujhuta – Bozsva o zwycięstwie z Rajdem Węgier mógł pożegnać się Aleksiej Łukjaniuk. Rosjanin wraz ze swoim pilotem popełnili szkolny błąd i pojawili się na punkcie kontroli czasu pięć minut przed swoim czasem, co oznaczało pięciominutową karę. W klasyfikacji rajdu spadli na dwudzieste szóste miejsce. Na odcinku najszybszy był Craig Breen, który odrobił 0,7 sekundy do Andreasa Mikkelsena. 9,8 sekundy stracił Oliver Solberg. Mikołaj Marczyk został sklasyfikowany na trzynastym miejscu ze stratą 22 sekund.
– Wydawało mi się, że przebiłem oponę i nieco zwolniłem – mówił Breen.
– To bardzo trudny oes. Łatwo można popełnić błąd. Jak na razie jest dobrze – informował Mikkelsen.
– Teraz prawidłowo wybraliśmy opony – oceniał Solberg.
– Było nieco łatwiej, zwłaszcza w błotnistych partiach – komentował Marczyk.
Kapeć Marczyka
Oes Fuzer – Abaujvar będzie zmorą Mikołaja Marczyka i Szymona Gospodarczyka. Załoga ORLEN Team na pierwszym przejeździe miała na nim problemy z dyferencjałem, a na drugim przebiła oponę i straciła ponad dwie i pół minuty. Koło uszkodził także Oliver Solberg, który na mecie pojawił się z czasem o 46,7 sekundy gorszym od najlepszego. Oes wygrał Andreas Mikkelsen, drugi był Craig Breen (+4,1), a trzeci Aleksiej Łukjaniuk (+11,9).
– Na szutrowej partii przebiliśmy oponę. Nie zrobiłem nic szczególnego, ale musieliśmy zmienić koło. Rajd nadal jest długi, ale nie jestem szczęśliwy – tłumaczył Marczyk.
– Miałem czysty oes. Teraz łatwiej można było przewidzieć warunki – mówił Mikkelsen.
– Jest bardzo podstępnie. Na początku było sporo szutru – informował Breen.
– Mam ogromną uwagę do organizatorów. Na środku asfaltowej drogi postawiono wielkie bloki, które trzeba omijać poboczem pełnym szutru. Wcześniej były z boku. To jest niedopuszczalne. Jestem wściekły – relacjonował Łukjaniuk.
Czas na nocne oesy
Craig Breen okazał się najszybszy na oesie Fony – Ohuta 2, ale odrobił do prowadzącego jedynie Andreasa Mikkelsena jedynie 0,1 sekundy. 0,8 sekundy stracił Aleksiej Łukjaniuk. Mikołaj Marczyk tym razem uniknął przygód, ale jadąc po zmroku stracił do najszybszego 12,8 sekundy.
– To mój pierwszy nocny oes. To nowe doświadczenie. Jest sporo błota w szybkich partiach. Byliśmy spokojni od startu do mety. Musimy zachować ostrożność – mówił Marczyk.
– Jest wiele niebezpiecznych miejsc. Jest naprawdę podstępnie – donosił Breen.
– Było dość ślisko, ale daliśmy radę. Teraz mamy dobrą przewagę, którą możemy zarządzać – informował Mikkelsen.
Na zamykającym dzień oesie Mad – Disznoko Mikkelsen był o 1,2 sekundy lepszy od Erika Caisa. Za Czechem sklasyfikowano Aleksieja Łukjaniuka (+1,6). Mikołaj Marczyk stracił 7,2 sekundy.
– To był naprawdę dobry dzień. Byliśmy konkurencyjni i mamy pewną przewagę przed jutrem – podsumował Mikkelsen.
– Podium byłoby wspaniałe dla nas. Musimy unikać kapci i błędów. To był trudny dzień – informował Breen.
– Na tym odcinku starałem się rozwijać moją jazdę po zmroku. To był dla nas ciężki dzień. Starałem się pojechać jak najlepiej – informował Marczyk.
Mikkelsen i Floene przed niedzielą mają 23,6 sekundy zapasu nad Breenem i Naglem. Najniższy stopień podium na razie zajmuje załoga Munster/Louka (+1:21,3). Czołową piątkę uzupełniają Herczig i Ferencz (+1:57,0) oraz Llarena i Fernandez (+2:13,1). Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk tracą do liderów blisko pięć minut. W stawce juniorów załoga ORLEN Team znajduje się na siódmym miejscu ze stratą ponad trzech minut.
Decydująca batalia o zwycięstwo rozegra się w niedzielę na siedmiu odcinkach specjalnych. Zawodnicy dwukrotnie zmierzą się z próbami: Erdobenye-Aranyospuszta (11,2 km), Telkibanya-Rakodo (13,1 km) oraz Kokapu-Ujhuta (7,75 km). Pętle rozdzieli superoes Nyiregyhaza (5,78 km). Zwycięzców poznamy po godzinie 15:00.