WRC Motorsport&Beyond

Kotarba sprzedał Citroena, ale nie chce rozstawać się z rajdami [Wywiad]

Łukasz Kotarba, drugi wicemistrz Polski w rajdach samochodowych w 2020 roku, podzielił się z nami wrażeniami po minionym sezonie. Kierowca Citroena C3 R5 jako jeden z nielicznych w Polsce rozpoczął tegoroczne zmagania jeszcze zimą przed pandemią koronawirusa w Europie.

Sezon rozpoczęty przed pandemią

Łukasz Łuniewski: – Dla większości zawodników był to bardzo sprinterski sezon, ale nie dla Ciebie. Ty pierwszy rajd w tym roku zaliczyłeś jeszcze w marcu. Jak wspominasz wyjazd do Chorwacji?

Łukasz Kotarba: – Sezon 2020 rozpoczęliśmy wcześnie i wystartowaliśmy w pierwszej rundzie FIA CEZ w chorwackim Kumrovcu. Rajd był bardzo kompaktowy, ponieważ odcinki zaplanowano na jednej górze. Wykorzystano drogi dojazdowe do gospodarstw rolnych i domów. Asfalt był bardzo śliski i prowadził przez wiele wzniesień i szczytów. Na rajdzie było bardzo dużo kibiców, a rywalizacja była również pokazywana w chorwackiej telewizji na żywo.

Czytaj też: Radosław Typa: Motorsport to nieodłączny element mojego życia [Wywiad]

– Na odcinkach rywalizowaliśmy ze znanymi zawodnikami z Chorwacji, Węgier, Austrii i Czech. My wywalczyliśmy drugie miejsce za Simonem Wagnerem, który jest kierowcą Skody Motorsport Austria. O naszym starcie i wywalczonym podium niestety polskie media nie pisały. Zdziwił nas jednak fakt, że informacja dotarła aż do naszych dostawców z Włoch. Pojawił się obszerny artykuł w magazynie TuttoRally.

ŁŁ: – Gdy kolejne rajdy były odwoływane, ty twardo przygotowywałeś się do sezonu. Jak ważne były jazdy w pierwszej części roku?

ŁK: – W tym sezonie bardzo dużo trenowałem. Już przed pierwszą rundą RSMP miałem przejechane 1400 kilometrów oesowych. Przed sezonem udało się jeszcze wystartować w jednym bardzo trudnym rajdzie na Węgrzech. Salgo Rally również był rundą FIA CEZ. Odcinki były pokryte warstwą błota. Nigdy nie jeździłem na takiej nawierzchni. Na jednym oesie straciliśmy trzy minuty, ale dojechaliśmy do mety i zdobyliśmy sporo doświadczenia, które zaowocowało na Rajdzie Świdnickim, gdy spadł deszcz. Dzięki temu wywalczyliśmy większą liczbę punktów w mistrzostwach Polski.

Skuteczność, nie fantazja

ŁŁ: – Przez cały sezon prezentowałeś bardzo równą formę, która przyniosła tytuł drugiego wicemistrza Polski. Taki był Twój plan przed sezonem? Skuteczność, nie fantazja?

ŁK: – Na początku roku rozmawiałem z Grześkiem Grzybem o celach na ten rok. Nie zdawałem sobie sprawy, że na koniec sezonu będę za nim i Jarim Huttunenem. Grzesiek zawsze mówił, że potrafię i pojadę dobrze, w co nigdy nie wierzyłem. Moim zdaniem, to jedyne miejsce, które mogłem sobie wymarzyć. Może nie byliśmy najszybszą załogą w RSMP, ale byliśmy bezbłędni i równi, co dało nam przewagę nad resztą stawki.

ŁŁ: – Od ponad roku współpracujesz z Madsem Ostbergiem. Jak wyglądają Wasze relacje? Jak wiele Norweg wniósł do Twojego rozwoju jako kierowca? Nie żałujesz, że w tym sezonie zabrakło rajdów szutrowych, gdzie jego wiedza z pewnością odegrałaby jeszcze większą rolę.

Czytaj też: Kacper Wróblewski: Chcę jeździć i to jest dla mnie najważniejsze [Wywiad]

ŁK: – Z Madsem cały czas jestem w kontakcie. Citroen jest w miarę świeżą konstrukcją. Nie ma tych aut zbyt dużo. Wymieniamy się doświadczeniami po każdym rajdzie. Mads jest na tyle kontaktową osobą, że z chęcią pomaga nam w trakcie rajdu i sugeruje ustawienia. Razem odbyliśmy wiele testów. Zna mój styl jazdy i czego oczekuję od samochodu.

Oczywiście w tym roku bardzo brakowało choć jednej szutrowej rundy. Mads na tej nawierzchni jest świetny. Wskazówki dotyczące prowadzenia auta i praca nad opisem na szutrze z pewnością wiele by wniosły. Liczę na to, że w 2021 roku będziemy mogli wrócić na luźną nawierzchnię, ponieważ na niej samochód z napędem na cztery koła czuje się najlepiej.

Co przyniesie przyszłość?

ŁŁ: – Do kolejnego sezonu jest jeszcze sporo czasu, ale czy masz już jakąś wizję tego, co będziesz robił? W Internecie dało się znaleźć Twoje auto wystawione na sprzedaż.

ŁK: – Przede wszystkim analizujemy jaki będzie przyszły sezon. Patrząc na obecną sytuację z wirusem, nie wiem, co będzie i czy w ogóle będą rajdy. Nie mniej jednak mamy jakiś plan i chcemy go zrealizować.

Samochód został sprzedany do Francji. Razem z Tomaszem prowadzimy dużą firmę. Chcielibyśmy jeździć jak najwięcej, ale firma i rodzina są priorytetem. Zastanawiamy się nad startami w Europie, ale to jeszcze nie moment, by podjąć decyzję gdzie i czym.

ŁŁ: – Co było Twoim największym osobistym osiągnięciem w tym roku?

ŁK: – Myślę, że wywalczony tytuł drugiego wicemistrza Polski to spore osobiste osiągnięcie. Do tego cały czas czekamy na rozwój sytuacji dalszych rajdów, ponieważ jesteśmy na drugim miejscu w FIA CEZ, co daje nam priorytet w przyszłym sezonie. W mistrzostwach Słowacji jesteśmy na trzeciej pozycji.