Bartłomiej Boruta, szef zespołu Kowax 2Brally podzielił się z nami wrażeniami po minionym sezonie RSMP.
Przypomnijmy, że Jari Huttunen i Mikko Lukka broniąc barw Hyundai Poland Racing, wywalczyli mistrzostwo Polski. Ponadto Hyundai wywalczył tytuł mistrzowski wśród producentów oraz trzecie miejsce w klasyfikacji zespołów sponsorskich, mimo że wystawiał jedynie jedno auto.
Dominacja w RSMP
Łukasz Łuniewski: – Gratuluję mistrzowskiego tytułu. Minęło już trochę czasu od Rajdu Świdnickiego-Krause, więc jak na chłodno podsumowałbyś ten rok?
Bartłomiej Boruta: – Właściwie to nie mamy, co podsumować. Z powodu pandemii to był krótki i dynamiczny sezon. Ten rok jest zwariowany. To chyba najkrótszy sezon RSMP w historii. W tak krótkim czasie Jari pokazał swoją dominację. Wyniki świadczą same za siebie i można zakładać, znając jego rezultaty z mistrzostw świata, że przy normalnym sezonie byłoby jeszcze lepiej.
Czytaj też: Huttunen powalczy o kolejny tytuł. Trudne zadanie Kajetanowicza
ŁŁ: – Gdy na początku sezonu zapowiadaliście wspólne starty z Jarim, czułeś dumę, że taki kierowca zdecydował się na współpracę z Wami?
BB: – Na pewno tak, choć sytuacja wyglądała nieco inaczej. Dla nas niezwykle ważne jest, że Hyundai Motorsport Customer Racing zaufał nam od samego początku i wskazali nas jako zespół, który może przygotować auto dla Jariego. Poleciła nas centrala. Głównym patronem tego projektu jest Marcus Gronholm i dla niego realizowaliśmy program. Wraz z Hyundai Polska zrealizowaliśmy też starty w mistrzostwach Polski. Nie tylko Jari, ale również Hyundai Alzenau, Hyundai Polska i Marcus Gronholm obdarzyli nas zaufaniem. Stanęliśmy na wysokości zadania i spełniliśmy oczekiwania.
ŁŁ: – Co było najlepsze, a co najtrudniejsze we współpracy z Jarim?
BB: – To dość trudne pytanie. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno dobre jest to, że Jari jest młodym kierowcą, ale przy okazji bardzo poukładanym. Wszystko, co robi jest przemyślane. Jeżeli jedziemy na testy, realizujemy na nim założoną pracę. Nie ma czegoś takiego, czego doświadczyłem w przyszłości i nie jeździmy dla samej jazdy, by nabić kilometry. Oczywiście każdy kilometr w rajdówce jest ważny, ale lepiej jest, gdy jest on efektywny. Jari świetnie pracuje też z zespołem i zna samochód. Współpraca między nami układa się bardzo dobrze.
Jedynym minusem jest dzieląca nas odległość. Problem uwydatnił się w czasie pandemii. Gdyby komunikacja była łatwiejsza, nawet nie zauważylibyśmy dzielących nas kilometrów.
Zespół pasjonatów
ŁŁ: – Koronawirus storpedował wiele wydarzeń w tym roku, a w kalendarzach pojawiło się sporo zmian. Jak logistycznie poradziliście sobie z tym?
BB: – Pod względem logistycznym jesteśmy dobrze przygotowani. W sporcie jesteśmy już długo i zaliczyliśmy sporo rajdów. To nie są nasze pierwsze występy w WRC. Gdy współpracowaliśmy z Renault, wystawialiśmy auta w mistrzostwach świata i Europy. Mamy odpowiednie kompetencje.
Covid był sporym utrudnieniem, bo pojawiły się kwestie organizacji dodatkowych dokumentów, testów i wszystkiego, co jest związane ze zdrowiem. To jest skomplikowane. Każdy organizator wymaga czegoś innego. Najcięższa była dla nas Sardynia. Lecieliśmy na nią zaraz po Rajdzie Świdnickim i w piątek przed ostatnią rundą RSMP, w Wałbrzychu robiliśmy wymagane testy. Jest trudniej i potrzeba większego zaangażowania, pracy i środków, ale mamy kompetencje, doświadczenie i odpowiednie osoby. To nie było dla nas coś zupełnie oderwanego od rzeczywistości.
ŁŁ: – Wydawać by się mogło, że każdy rajd przebiega dla Was bez większych problemów. Czy faktycznie tak było, czy potraficie sprytnie ukryć pewne mankamenty?
BB: – Zawsze pojawiają się jakieś problemy dnia codziennego. Nigdy nie jest idealnie i nie ukrywamy tego. Filozofia naszego działania jest nieco inna. Problemy były, są i będą. To nie raj 😉 Czasami pojawiają się problemy z częściami, z terminem ich dostaw, czy z brakiem czasu w warsztacie. Unikaliśmy dużych pomyłek i pracowaliśmy w naszych dobrych normach.
ŁŁ: – Co jest więc największym atutem ekipy?
BB: – Ciężko jednoznacznie wskazać jeden aspekt. Na sukces Kowax 2Brally Team i Hyundai Poland Racing składa się kilka czynników. Mamy dobrego i dojrzałego kierowcę oraz wspaniałą grupę partnerów: Hyundai Motorsport Customer, Hyundai Poland Racing, Marcusa Gronholma, Martina Vlcka z Kowaxem, a teraz dodatkowo RMF FM i Millersa. W zespole są doświadczeni mechanicy, inżynierowie i logistycy. Wszystko składa się w dobrą całość.
Kropką nad i jest fakt, że robimy to z pasji. Nie jest to dla nas codzienna praca do odbębnienia. Napędza nas zaangażowanie. Oczywiście każdy otrzymuje wynagrodzenie itd., ale jesteśmy grupą pasjonatów. To pozwala być lepszym. Dzięki temu osiągnęliśmy tegoroczne sukcesy. Mieliśmy trochę szczęścia, zwłaszcza na Rajdzie Świdnickim-Krause. Dużo poświęciliśmy też na rozwój auta.
ŁŁ: – Co wywołało większą radość w zespole: mistrzowski tytuł w Polsce czy wygrana runda mistrzostw świata?
BB: – Nie da się porównać tych dwóch osiągnięć. To dwie różne rzeczy. Obie cieszą bardzo mocno. Zwycięstwo w mistrzostwach Polski wzbudziło w nas ogromną radość. To pierwszy raz od dłuższego czasu. Co więcej, do tej pory udawało nam się to tylko w autach z napędem na jedną oś. Tym bardziej cieszy nas, że dokonaliśmy to z taką grupą partnerów. To oficjalna inicjatywa Hyundai Poland Racing, a nie prywatny twór.
Wyniki w WRC też nas bardzo cieszą. To najwyższa półka rywalizacji. Miło jest rywalizować również z Kajetanem Kajetanowiczem. Musimy trochę podzielić serce na pół, ale ostatecznie najważniejsze jest, by nasza załoga uzyskiwała jak najlepsze czasy na odcinkach. Nie chcę uprzedzać faktów i gdybać, ale równie mocno będziemy cieszyć się, gdy spełni się sen o WRC3. Każdy sukces wzbudza w nas radość, co poprawia morale w zespole.
Co przyniesie przyszłość?
ŁŁ: – Jakie macie plany na kolejny sezon? Czy jesteście w stanie cokolwiek zrobić, czy w związku z COVID-em na razie musicie wstrzymywać swoje decyzje i czekacie na to, jak rozwinie się sytuacja?
BB: – Jest tak jak mówisz. Na razie wszystko jest w sferze przemyśleń. Nie mamy żadnych konkretów, bo nikt nic nie wie. Niedawno poznaliśmy kalendarz mistrzostw świata. Jestem przekonany, że nadal będziemy współpracować z Hyundaiem, ale musimy czekać na kalendarze mistrzostw Europy i Polski. Dopiero wtedy będziemy w stanie realizować nasze przemyślenia. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Gdybyśmy chcieli rozmawiać z potencjalnym kierowcą, to nie wiemy, ile będzie rajdów, na jakiej nawierzchni i jak długie będą. Aktualnie to Paragraf 22. Nic nie wiemy, ale jesteśmy dobrej myśli. Tegoroczne wyniki bardzo nam pomogą, by zorganizować coś ciekawego na przyszły rok, ale co do szczegółów to na razie pozostaje nam kryształowa kula.