Mustang Shelby Cobra GT 500. Czy komuś w ogóle trzeba przedstawiać ten samochód? Pełny pakiet wyposażenia, ogromna moc, niesamowita sylwetka. Wszystko to zniszczone przez strażaków.
Płakać się chce na widok tego, co spotkało ten przepiękny samochód. Strażacy i ich nożyce hydrauliczne… Gdyby chodziło o wypadek, o zdrowie i bezpieczeństwo kierowcy, nie ma problemu. Pewnie byśmy pochwalili i zapomnieli o temacie.
Ale strażacy pocięli Mustanga w ramach… szkolenia! Jak słusznie zauważają zagraniczne portale, zwykle w celu takich ćwiczeń i szkoleń używa się jakichś wraków, samochodów, które do niczego nikomu się już nie przydają. Na przykład ze stacji demontażu.
Z drugiej strony to nie jest też do końca tak, że ten Mustang akurat miał się komuś przydać. Ford miał taką wersję testową, która po testach i tak miała trafić do niszczarki. Ostatecznie akcja zadziałała też pod kątem marketingowym, bo o tym Mustangu mówią teraz wszyscy. Ale, cholera… Czy naprawdę wszystko było tu ok? Bo mówią, ale niezupełnie dobrze.
Czy naprawdę nowe samochody używane do testów muszą w ogóle iść na przemiał? Z jakiego powodu, dlaczego? Przecież to nowe auto, w pełnym wyposażeniu? Cholera, to wygląda trochę jak totalne marnotrawstwo. Z tym Mustangiem można było zrobić mnóstwo wspaniałych rzeczy, chociażby oddać na aukcję, przeznaczyć na tor, ale go pocięto i zniszczono. Ach… serce płacze. Zresztą, internauci też nie zostawili na straży i producencie suchej nitki.