Nie od dziś wiadomo, że ceny paliw uzależnione są od tego, ile kosztuje ropa naftowa na rynku. Jeśli tam ceny idą w górę, możemy być pewni, że diesel i benzyna na naszych stacjach też pójdą w górę. Co więc dalej z cenami?
Z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że wzrosty na giełdzie się chwilowo zatrzymały. Ropa brent kosztuje aktualnie niemal 75 dolarów za baryłkę. Czy to dużo? Owszem, natomiast nie zbliża się do poziom 80 dolarów, który miał być kluczowy. Zresztą analizując ceny ropy możemy dojść do wniosku, że aktualnie wszystko się uspokoiło. Jaki to ma wpływ na nasz diesel i benzynę?
Jeśli sięgniemy pamięcią do kwietnia, co cena ropy wahała się w granicach 64 dolarów za baryłkę. Od tamtego czasu obserwowaliśmy wzrosty. Dość powiedzieć, że 6 lipca cena osiągnęła już 78 dolarów. Ale wtedy sytuacja się uspokoiła. Natomiast my na naszych stacjach paliw wciąć odczuwamy skutki tego, co działo się między kwietniem i początkiem lipca – to jest ciągłych wzrostów.
Jak to wpłynie na nasz rynek paliw? Na ten moment możemy być pewni, że nie ma mowy o obniżkach cen. Sytuacja na rynku owszem, uspokoiła się, ale ceny ropy nie poszybują drastycznie w dół. A to oznacza, że ceny paliw na stacjach też pozostaną na takim samym poziomie, albo będą nadal rosły.
Możemy pocieszać się tym, że ta sytuacja nie będzie trwała wiecznie. Eksperci podkreślali, że jeśli ceny benzyny nie przekroczą 6 zł/litr do końca sierpnia, to w późniejszej fazie roku też ich raczej nie przekroczą. Jeszcze przez jakiś czas na pewno będziemy tankować drogo. Ale może po wakacjach sytuacja się poprawi. Pozostaje nam mieć taką nadzieję.