WRC Motorsport&Beyond

Unia kombinuje, a producenci dostają po tyłku. Nie ma to jak stary dobry używany Diesel

Jakiś fajny, używany diesel, może benzynka. To o wiele lepsze wybór, niż nowe, wyżyłowane, 1-litrowe wynalazki. Nie zdziwiłaby nas taka linia rozumowania u Polaków. Ale że Niemcy też mają gdzieś nowe auta?

W lipcu 2019 roku 100 tysięcy samochodów używanych zmieniło w Niemczech swojego właściciela. Czy to dużo? W 2020 roku takich przypadków było już… 750 tysięcy! Lepszy starszy, używany diesel, czy benzynka, niż nowe wynalazki zgodne z bezsensownymi normami UE?

750 tysięcy samochodów używanych zmieniło właściciela w Niemczech w lipcu 2020 roku. To najwięcej w historii. Cały rok też mógł być rekordowy, ale transakcje zostały wyhamowane przez lockdown. Unia wprowadza kolejne idiotyczne normy i przepisy, więc samochody automatycznie stają się droższe i mniej atrakcyjne. Potem stają się jeszcze droższe, bo na nowe auta nie ma zainteresowania. A jak jest mniej sprzedaży, to trzeba podnieść ceny, żeby sobie to zrekompensować.

Koło automatycznie samo się zamyka. Auta są droższe i gorsze, maleje popyt, więc stają się jeszcze droższe i popyt maleje jeszcze bardziej. To karuzela nakręcana m.in. przez wyśrubowane normy i nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się poprawić. Ale przecież o to UE chyba właśnie chodzi, nieprawdaż? Przecież chodzi im o to, żeby ludzie nie kupowali już samochodów i przerzucili się na autobusy i tramwaje. No tak, nie będą już kupowali – nowych na pewno nie. A producenci tak chętnie wprowadzający elektryki na rynek jeszcze zapłaczą.