Spotkało się na drodze dwóch frustratów, którzy mieli sobie coś do udowodnienia. Diesel z celownikiem na masce ledwo jechał, ale musiał wymierzyć sprawiedliwość. Wyprzedzanie się udało, a potem wojna.
Zebrali się jeden frustrat z drugim. Pierwszy to król lewego pasa – jedzie jakby chciał powiedzieć wszystkim „pocałujcie mnie w d…”. Drugi nie miał zamiaru czekać – Diesel serwuje wyprzedzanie z prawej strony i cyk, gramy szeryfa, trzeba chłopa zwolnić i dać nauczkę.
No i tak się bawili. Gamoń w Mercedesie zwalniał, to ten drugi zjechał w końcu na prawy pas. Ale wtedy przyspieszył i wbił się na lewy, gdzie był już Mercedes. Skończyło się tak, że obaj panowie jechali sobie tym lewym pasem i się przepychali próbując udowodnić kto ma rację.
Z opisu wynika, że jechali tak aż do zwężenia, gdzie kierowca Mercedesa znów znalazł się z przodu. Na tym zwężeniu się zatrzymał i podszedł do swojego rywala, próbując mu coś wytłumaczyć. Podobno trwało to dobre pięć minut, kiedy inni musieli czekać, aż panowie sobie pogadają. No cóż – jedno rozwiązanie – odebrać prawo jazdy jednemu i drugiemu.