Rajd Rzymu dobiegł końca. Pierwsza runda Rajdowych Mistrzostw Europy padła łupem Aleksieja Łukjaniuka i Dmitrija Jeremiejewa. Najlepszą polską załogą byli Mikołaj Marczyk oraz Szymon Gospodarczyk. Oni zajęli 6. miejsce w klasie ERC 1 Junior.
Ten rajd prosi o jedno. Prosi o to, aby napisać, że Aleksiej Łukjaniuk dojrzał. Pierwszego dnia zbudował sobie bezpieczną przewagę, drugiego ją kontrolował. Rosjanin niepotrzebnie nie naciskał. Jechał spokojnie, plasował się w czołówce, ale poziom „naciskania” można w jego przypadku określić chyba na maksymalnie 80%.
Ale nie napiszemy, że Aleksiej dojrzał. Kilka razy popełniliśmy już taki błąd i z oceną chyba musimy poczekać co najmniej do końca sezonu. Rosjanin mógł przecież spokojnie wygrać w Rzymie, a potem może w Lipawie i w równie łatwy sposób doszczętnie skasować samochód na Azorach i Cyprze. Tak czy inaczej – Łukjaniuk jest pierwszym liderem ERC 2020.
W pierwszej niedzielnej pętli zwycięstwami podzielili się Włosi – dwa oesy wygrał Giandomenico Basso, jeden padł łupem Andrei Crugnoli, czyli zawodnika, który odpadł z rywalizacji sobotniego poranka. Z pozostałych sześciu oesów rajdu, Crugnola wygrał pięć. Jeśli wzięlibyśmy pod uwagę wyłącznie drugi etap Rally di Roma Capitale, czyli niedzielę, Crugnola był najlepszy i pokonał o 7,9 s Basso. Łukjaniuk stracił do lepszego z Włochów niemal 26 sekund, natomiast musimy podkreślić – Rosjanin nie jechał dziś na 100%.
Oczywiście można spekulować, zastanawiać się, co by było, gdyby? Czy gdyby nie dzwon, Crugnola wygrałby rajd? Ale to nie ma sensu. Kości zostały rzucone, Andrea przesadził w sobotę i odpadł – prosty rachunek. Zamiast takich rozważań po raz kolejny musimy docenić zawodnika, który zajął trzecie miejsce w Rajdzie Rzymu, minutę za Łukjaniukiem i 47 sekund za Basso – Oliver Solberg.
Po raz kolejny musimy to podkreślić – dla syna Pettera Solberga to był drugi asfaltowy rajd w życiu. Pierwszym był tegoroczny Rajd Monte Carlo, czyli mieszanina śniegu, lodu i asfaltu, gdzie zawodnicy tak naprawdę nigdy nie są na odpowiedniej oponie. Pod pewnym względem można zatem powiedzieć, że to był pierwszy prawdziwy rajd asfaltowy w życiu 18-latka. I co? I podium. M.in. przed bardzo szybkim Włochem Simone Tempestinim, czy Craigiem Breenem – kierowcą fabrycznym Hyundaia.
12. miejsce w rajdzie zajęli Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk. Mistrzowie Polski najlepiej radzili sobie na krótkim, 7-kilometrowym Rocca di Cave, gdzie dwukrotnie plasowali się na 9. miejscu w klasyfikacji generalnej. Ostatecznie strata do Łukjaniuka wyniosła niemal 3 i pół minuty, czyli 1,04 sekundy na kilometr. Wydaje się, że to zadowalające tempo. W ERC 1 Junior Polacy zajęli 6. miejsce i stracili do zwycięzcy – Olivera Solberga – 2 minuty i 21 sekund.
Jeśli chodzi o pozostałych Polaków, to do mety dojechały jeszcze tylko dwie załogi. Jarosław Kołtun zajął 21. miejsce i stracił do zwycięzcy ponad 9 minut, jednocześnie o 12 sekund pokonując na mecie zwycięzcę ośki, Kena Torna w Fordzie Fiesta R2. Adam Stec zakończył rajd na 35. miejscu i stracił do Łukjaniuka niemal 16 i pół minuty. Igor Widłak odpadł dziś po problemach technicznych. Abarth 124 Rally Dariusza Polońskiego został wyposażony w drugą turbosprężarkę i… druga również odmówiła posłuszeństwa.
Warto zauważyć, że najszybciej trasy Rajdu Rzymu przejechał Dani Sordo. Hiszpan jechał natomiast Hyundaiem i20 Coupe WRC i nie był klasyfikowany w klasyfikacji generalnej. Gdyby był, to on wygrałby rajd, o 3 minuty przed Łukjaniukiem. Tylko 40 sekund stracił do niego Pierre-Louis Loubet w kolejnym Hyundaiu. To obiecujący wynik młodego Francuza, który w ubiegłym roku wygrał mistrzostwo świata WRC 2. Trzecim samochodem klasy WRC – Fiestą – jechał Włoch Pedro. On natomiast znany jest z tego, że jedzie wręcz ślimaczym tempem. Pedro przejechał trasy rajdu wolniej, niż najszybsza ośka.