WRC Motorsport&Beyond

Rajd Rzeszowski powiedział nam więcej, niż się wydaje. Czy znamy już nowego mistrza Polski?

Rajd Rzeszowski był pierwszą rundą RSMP 2020, a my już mówimy o nowym mistrzu Polski? Oczywiście nie wynika to z matematyki. Wynika to bardziej z tego, co powiedział nam na ucho Rzeszów. Pozamiatane?

Co powiedział nam Rajd Rzeszowski? Powiedział nam, że mieliśmy rację, kiedy twierdziliśmy, że Jari Huttunen jest zdecydowanym faworytem do tytułu w tym roku. Fin z zespołu Hyundai Poland Racing wygrał w Rzeszowie, chociaż ze stosunkowo niewielką przewagą. Odpowiedzmy sobie na pytanie, dlaczego?

M.in. dlatego, że podczas pierwszej piątkowej pętli miał problemy z samochodem. Przecież po dwóch pierwszych odcinkach specjalnych rajdu na prowadzeniu był Grzegorz Grzyb, który miał niemal 16 sekund przewagi nad Finem. A ostatecznie Huttunen wygrał rajd o 8,6 s, a po drodze zebrał jeszcze karę 5 sekund i wyleciał z drogi.

Rajd Rzeszowski. Co by było, gdyby?

Można gdybać… Gdyby nie kara, problemy techniczne na pierwszej pętli, czy sytuację, kiedy Huttunen wyleciał z drogi, przewaga na mecie nad Grzybem mogłaby się zakręcić w okolicach pół minuty. Grzyb był wyraźnie rozczarowany, chociaż z drugiej strony może być dumny z tego, że stracił do Fina ostatecznie niecałe 10 sekund.

No więc właśnie, Grzyb stracił niewiele. Trzeci Marcin Słobodzian był już nieco dalej z tyłu, o ponad 53 sekundy. Niestety, z walki o zwycięstwo błyskawicznie wypisał się Tomasz Kasperczyk. Chociaż, w przypadku tak krótkiego sezonu RSMP możemy powiedzieć, że on prawdopodobnie wypisał się tym samym z walki o mistrzostwo Polski.

Dlaczego w ogóle rozważamy, że Rzeszów mógł nam zdradzić nazwisko nowego mistrza Polski? Bo Huttunen jechał w tym rajdzie drugi raz. Jednocześnie to był jego szósty asfaltowy rajd w życiu w samochodzie R5. Z drugiej strony Grzyb, który zna trasy w okolicach Rzeszowa jak nikt inny na całym świecie.

Przewaga doświadczenia nie wystarczyła

Kierowca Skody startował w tym rajdzie 22 raz. Łącznie na liczniku Grzyb ma 284 starty w karierze, zdecydowana większość po asfalcie, w tym 13 ostatnich sezonów w aucie z napędem na cztery koła – R5 lub S2000. I to jest ta różnica. To argumenty, dzięki którym Grzyb stracił tak niewiele. Ale to był jego Rzeszów, Rzeszów, którego jest rekordzistą pod względem liczby startów i na którym pojawia się nieprzerwanie od 22 lat, od 1999 roku.

Ale drugą rundą RSMP jest Rajd Śląska. To impreza, w której Grzyb nigdy nie wystartował. Czy zna te oesy? Nie. No może za wyjątkiem fragmentów, które przejechał podczas Rajdu Wisły 2015. Kierowcy Skody odpada zatem znajomość oesów, doświadczenie, a więc element, który pozwolił mu walczyć w Rzeszowie. A nikt też nie powiedział, że Grzyb okaże się na Śląsku lepszy chociażby od Tomka Kasperczyka, czy Marcina Słobodziana, a więc zawodników, którzy na Śląsku w ostatnich latach pojawiali się notorycznie.

Huttunen na Śląsku też będzie szybki. Będzie, bo taki po prostu jest, to talent najwyższej próby. Wsiada w auto w Czechach, wygrywa z Czechami. Wsiada we Włoszech, wygrywa z Włochami. Nie możemy nagle zakładać, że starci tempo na Śląsku. On jest faworytem do zwycięstwa w każdym rajdzie i tak będzie zawsze, kiedy pojawi się na trasach RSMP.

Dlatego Rzeszów nam coś powiedział. Powiedział, że skoro Huttunen pomimo problemów pokonał w Rzeszowie Grzyba, to tym bardziej w kolejnych rajdach rywale będą mieli z nim problemem. Będąc zupełnie szczerym nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji, w której Huttunen nagle przestaje wygrywać, czy tym bardziej, że wylatuje poza podium rajdów. No chyba, że – odpukać – zdarzy się jakiś dzwon, kapeć itd.

Open 4WD

A jak wygląda temat w pozostałych klasach? Wspomnieliśmy już, że to bardzo krótki sezon, w którym praktycznie nie ma miejsca na błędy. I w tym momencie niezwykle ciekawie wygląda punktacja Open 4WD. Nie wiemy co stało się z Jakubem Brzezińskim. On był na liście zgłoszeń, ale nagle na ceremonii startu za niego pojawił się Wojciecha Chuchała. On ostatecznie nie dojechał nawet do mety pierwszego etapu.

Sypały się kolejne Proto. Do mety nie dojechał Artur Rowiński, w super rally dojeżdżali Łukasz Kabaciński i Jacek Jurecki. To wszystko są zawodnicy, którzy mieli walczyć o podium a może i o zwycięstwo. I nagle w tym wszystkim wyskoczył Jarosław Szeja, który w Subaru Imprezie pogodził wszystkich, pokonując drugiego Terlikowskiego o prawie 4 minuty. I kto wie… to zwycięstwo może w tym krótkim sezonie bardzo wiele dać kierowcy z Ustronia.

2WD

Ośka. Tu rywalizacja mogła się nam bardzo podobać. Ale jak patrzeć na wyniki? Wygrał Szymon Cieślak, bez wątpienia bardzo szybki kierowca, który już w zeszłym sezonie potrafił udowadniać swoją wartość. Za nim mamy Macieja Lubiaka. Kolejny świetny kierowca z ogromnym doświadczeniem. Dalej Radosław Typa – zawodnik powracający do RSMP po bardzo długiej przerwie i od razu kręcący świetne czasy.

Nagle okazuje się, że mamy masę dobrych kierowców w ośce. Takich, którzy mogą wygrywać oesy i bić się o podium na kolejnych rajdach. Kto wie, może właśnie walka o mistrzostwo Polski w ośce – zresztą tak samo, jak w ubiegłym sezonie – będzie najciekawsza. O wiele ciekawsza od tej o triumf wśród aut R5 i klasyfikacji generalnej. Na razie przewaga Cieślak, ale… zobaczymy!